/mieszkanie/
To miał być fajny dzień, pozytywny dzień. Miałam siedzieć na piachu, na Helu gapiąc się w rytmicznie uderzające o brzeg morskie fale. Tymczasem.. nie wiem co z sobą robić. Większość dnia spędziłam w samochodzie i w sklepach. Towarzyszył mi kiepski nastrój. Nie wiem co z sobą zrobić, nie potrafię znaleźć sobie miejsca :-/ Nawet nic nie potrafi mnie ucieszyć! Nie, nie ma strachu, to nerwy. Są napięte jak struny. Wściekam się z byle powodu, tak samo łatwo gromadzą się od powiekami łzy. Wiem, że za moment muszę zmierzyć się sama z sobą i nie jestem pewna czy podołam... Z jednej strony jestem rozczarowana swoją postawą, z drugiej mam poczucie, że nikt mnie nie rozumie i nie zrozumie.
sobota, 23 maja 2009
2 komentarze:
Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)
W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".
Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Katju,
OdpowiedzUsuńzajrzałam na bloga i co widzę - jeden wielki kłębek nerwów :).
Chyba niepotrzebiene się martwisz tym, że się martwisz.
A najgorsze jest takie zawieszenie w próżni, niby jesteś na wolności ale duch już szpitalny.
Byłam tak kiedyś na majówce w Zakopanem a w niedzielę o 14.00 miałam się zgłosić do szpitala.
Wracaliśmy z duszą na ramieniu, żeby tylko nie było korka i zdążyć na przyjęcie.
Chłopcy jedli śniadanko a ja nic tylko nerwowo patrzyłam na zegarek i liczyłam im każdy za długo żuty kęs.
Sama nie mogłam nic przełknąć.
Generalnie jesteś bardzo dzielna i odważna kobieta ale czasami człowiek musi sobie odpuścić.
Może na Ciebie przyszedł taki czas ? Zrozum sama siebie, że tak powinno być. Może to sposób na dzielność na najbliższe, trudne tygodnie?
A może dzisiaj już się pozbierałaś do kupy?
My potencjalni Ganzowcy / albo Ganze - jak wolisz - jesteśmy z Tobą.
I martwimy się z Tobą, tak jakby troszkę na zapas za siebie - trenujemy jak to będzie w przyszłości :).
pozdrawiam Cię serdecznie
Ala
Witaj!
OdpowiedzUsuńCo kolwiek by się w tym momencie nie powiedziało tak naprawde i tak nie pomoże. Jak sama napisałaś wszystko zalezy od Ciebie, bo to przecież TY a nikt inny będzie musiał zmierzyc się ze strachem, stresem, niepewnością, bólem i przejść drogę, którą znasz ponownie. Możemy Cie tylko wspierać, ale nie da się ukryć, że ze sowją choroba jesteś sama , a ludzie którzy są przy Tobie są zwyczajnie potrzebni i poprostu są. Z mojej strony mogę powiedziec tylko tyle, że możesz znieść wiele i wiele pewnie wytrzymasz tak samo teraz jak i poprzenim razem!!!Życzę Ci powodzenia i wytrwałości:):*
Pozdrawiam Jowi