/trasa/
Wracam z pięknej i śnieżnej Austrii rozmyślając o fantastycznym i niestety minionym już urlopie... To pierwsze od dobrych kilku lat narty w starej sprawdzonej i poczciwej Austrii. Jak zawsze "ordnung" i dopieszczone detale w kwaterach sprawiły, że pobyt był przyjemny. Dobrze znane trasy jednego z ulubionych regionów sprawiły sporo radości. To pierwszy wyjazd od około 3-4 lat bez prochów... Do tej pory standardem "by pojeździć" był proch rano, proch w południe... Smutne. Tym razem nic. To nie znaczy, że biodro nie dokuczało... Pacyfikowałam je swoim sprawdzonym ćwiczeniem 111. Jestem wielce zaskoczona, że tak dobrze zniosło tydzień ostrej jazdy, nierzadko w trudnych warunkach i kopnym śniegu. Najbardziej dokuczliwa była podróż.. jak zawsze po 12 godzinach jazdy samochodem moja mina pozostawiała wiele do życzenia...
:) Jestem zadowolona. Bardzo zadowolona. Myślę, że dobrze nam razem będzie jeszcze szmat czasu. Zostajemy razem. Ja i moja noga. Może nie ma między nami wielkiej miłości, ale przywiązanie kolosalne ;)
poniedziałek, 31 stycznia 2011
poniedziałek, 17 stycznia 2011
16.I.2011 Według planu
/basen/
To był dobry trening :)))))
Ale według planu treningowego, przynajmniej do czasu marcowych Mistrzostw Polski o wynikach cicho sza :) Dlaczego? Bo tak wymyśliłam i już :)
"Stara" noga jakoś współgra. Czy boli? Tak, niestety od ponad tygodnia trzyma mnie w ryzach i pilnuje żebym nie miała zbyt lekko :-/ Za 5 dni wsiadam w samochód i ruszam odświeżyć nieco ślizgi nart... Boję się sama siebie. Tego, że znowu wszystko będzie "na całość", pełnymi garściami i bez hamulców. A potem odchoruję swoje :-/ Jak zawsze...
Ale.... nie mogę już się doczekać :)))
Dziś, w sklepie kiedy kupowałam nowe okularki pływackie złapałam się na tym, że odruchowo myszkuję tylko w działach związanych z pływaniem, nurkowaniem, woda... Kiedyś, jeszcze niedawno w ogóle tam nie zaglądałam. Te działy mogły nie istnieć. No, może poza nartami wodnymi... Za to mozolnie rejestrowałam wszystkie nowinki z działów sportów zimowych. I tak było zawsze. Bezsprzecznie. Nieodwołalnie. Absolutnie.
Ludzie się zmieniają. Ale żebym ja? Tak szybko? Tak diametralnie? Nieee, niemożliwe :)
To był dobry trening :)))))
Ale według planu treningowego, przynajmniej do czasu marcowych Mistrzostw Polski o wynikach cicho sza :) Dlaczego? Bo tak wymyśliłam i już :)
"Stara" noga jakoś współgra. Czy boli? Tak, niestety od ponad tygodnia trzyma mnie w ryzach i pilnuje żebym nie miała zbyt lekko :-/ Za 5 dni wsiadam w samochód i ruszam odświeżyć nieco ślizgi nart... Boję się sama siebie. Tego, że znowu wszystko będzie "na całość", pełnymi garściami i bez hamulców. A potem odchoruję swoje :-/ Jak zawsze...
Ale.... nie mogę już się doczekać :)))
Dziś, w sklepie kiedy kupowałam nowe okularki pływackie złapałam się na tym, że odruchowo myszkuję tylko w działach związanych z pływaniem, nurkowaniem, woda... Kiedyś, jeszcze niedawno w ogóle tam nie zaglądałam. Te działy mogły nie istnieć. No, może poza nartami wodnymi... Za to mozolnie rejestrowałam wszystkie nowinki z działów sportów zimowych. I tak było zawsze. Bezsprzecznie. Nieodwołalnie. Absolutnie.
Ludzie się zmieniają. Ale żebym ja? Tak szybko? Tak diametralnie? Nieee, niemożliwe :)
sobota, 15 stycznia 2011
14.I.2011 Niejeden raz :)
/basen/
I jest! Powtórka z zawodów. Strzeliłam 100 m w DYN :) Teraz już nie myślę, że to był przypadek, jednorazowa sprawa, coś czego już nie powtórzę. Powtórzę! I to jeszcze wieeeele razy. Jak to bardzo "po ludzku" bywa jest też coś czego żałuję... Że nie odbiłam się od ściany po tej setce... W niedzielę przed śniadaniem znów zaatakuję metry. Jutro z rana grzecznie statyka. Będzie miło, jeśli przekroczę choć o sekundę 4:31 min.
Czy jestem zafiksowana na tym co robię? Tak, pewnie tak. Ale przynosi mi to tyle radości, tyle uśmiechu i emocji, że nie wyobrażam sobie by tego nie robić.
Dziś po raz któryś ktoś znajomy zadał mi pytanie " czy na tym twoim freedivingu coś zarabiasz?" Rozbawiłam się.. niemal do łez. To chyba ostatni sport, na którym można by zarabiać. A pomijając kwestie finansów w sporcie, to czy wszystko co w życiu robi się z oddaniem i poświęca temu każdą wolną chwilę musi przynosić materialne zyski? Jeśli tak świat jest ułożony, to jestem niebywałym odmieńcem, bo większość zajęć, w które się angażuję generują koszty - nie zyski. I co najciekawsze - przynosi mi to nieopisane szczęście :)
I jest! Powtórka z zawodów. Strzeliłam 100 m w DYN :) Teraz już nie myślę, że to był przypadek, jednorazowa sprawa, coś czego już nie powtórzę. Powtórzę! I to jeszcze wieeeele razy. Jak to bardzo "po ludzku" bywa jest też coś czego żałuję... Że nie odbiłam się od ściany po tej setce... W niedzielę przed śniadaniem znów zaatakuję metry. Jutro z rana grzecznie statyka. Będzie miło, jeśli przekroczę choć o sekundę 4:31 min.
Czy jestem zafiksowana na tym co robię? Tak, pewnie tak. Ale przynosi mi to tyle radości, tyle uśmiechu i emocji, że nie wyobrażam sobie by tego nie robić.
Dziś po raz któryś ktoś znajomy zadał mi pytanie " czy na tym twoim freedivingu coś zarabiasz?" Rozbawiłam się.. niemal do łez. To chyba ostatni sport, na którym można by zarabiać. A pomijając kwestie finansów w sporcie, to czy wszystko co w życiu robi się z oddaniem i poświęca temu każdą wolną chwilę musi przynosić materialne zyski? Jeśli tak świat jest ułożony, to jestem niebywałym odmieńcem, bo większość zajęć, w które się angażuję generują koszty - nie zyski. I co najciekawsze - przynosi mi to nieopisane szczęście :)
czwartek, 13 stycznia 2011
13.I.2011 STA
/basen/
4:31 STA.
Utrzymuję rezultat. Zmieniłam konwencję treningu.
Hm...............
Czy w ciągu najbliższego miesiąca regularnego treningu dojdę do 5 min? ;)
PS. 1. Po osiągnięciu 4 obiecałam sobie spory czas temu "w nagrodę" tatuaż ;) Hm.... kusząca sprawa.... ;)
PS. 2. Dobra passa i wyniki pozwalają mi zapomnieć o kopniakach jakie dostaję od biodra.
PS. 3. Za tydzień wyjazd na narty.... a ja tkwię w kompletnie innym harmonogramie treningowym... czy to się uda?
PS. 4. Wieczorami, kiedy wracam do domu mój mężczyzna sprawdza czy mam już błonę między palcami... i odpytuje z tabliczki mnożenia....
4:31 STA.
Utrzymuję rezultat. Zmieniłam konwencję treningu.
Hm...............
Czy w ciągu najbliższego miesiąca regularnego treningu dojdę do 5 min? ;)
PS. 1. Po osiągnięciu 4 obiecałam sobie spory czas temu "w nagrodę" tatuaż ;) Hm.... kusząca sprawa.... ;)
PS. 2. Dobra passa i wyniki pozwalają mi zapomnieć o kopniakach jakie dostaję od biodra.
PS. 3. Za tydzień wyjazd na narty.... a ja tkwię w kompletnie innym harmonogramie treningowym... czy to się uda?
PS. 4. Wieczorami, kiedy wracam do domu mój mężczyzna sprawdza czy mam już błonę między palcami... i odpytuje z tabliczki mnożenia....
środa, 12 stycznia 2011
11.I.2011 Hossa :)
/basen/
Biodro znowu daje mi w tyłek wiec i tak siedzę w zbiorniku (jak to mówią znajomi), tyle, że skupiam się na statyce. Dziś ustanowiłam swoje Personal Best :) Przebiłam się przez długo oczekiwane 4 minuty. Miały w końcu paść no i pękły. Wynik: 4.30 :)
Czyżby dobra passa wróciła? Czyżbym niebawem powtórzyła moją magiczną setkę w płetwach? Od miesiąca o niczym innym nie marzę :)
Patric Musimu. PB STA ponad 8 min.
Biodro znowu daje mi w tyłek wiec i tak siedzę w zbiorniku (jak to mówią znajomi), tyle, że skupiam się na statyce. Dziś ustanowiłam swoje Personal Best :) Przebiłam się przez długo oczekiwane 4 minuty. Miały w końcu paść no i pękły. Wynik: 4.30 :)
Czyżby dobra passa wróciła? Czyżbym niebawem powtórzyła moją magiczną setkę w płetwach? Od miesiąca o niczym innym nie marzę :)
Patric Musimu. PB STA ponad 8 min.
Subskrybuj:
Posty (Atom)