czwartek, 12 maja 2011

12.V.2011 THE END



Dziś kończy się tak zwany "Dziennik z Remontu".
Prawie 3 lata opowieści, historii, radości i smutku, porażek i sukcesów przeniesionych na klawiaturę. Z wielu maili i sygnałów wiem, że Dziennik spełnił swoją rolę. To pozwala mi spokojnie przejść na blogerską emeryturę. Dość już pisania o Don Kichocie i walce z wiatrakami. Kończę pisać Dziennik w dniu dla mnie bardzo ważnym a jednocześnie jak podobnym do innych. Dziś tak samo jak wczoraj i jutro walczę z samą sobą, uparcie bronię się toczę bitwy o własną nogę, własne plany i marzenia. To się nie zmieni.

Wszystkim którzy dotrwali do końca tych zapisków dziękuję. A w szczególności dziękuję Tym, którzy wynieśli z nich choć jedną drobną radę czy refleksję, tym którzy pod wpływem Dziennika zmienili coś w sobie i odważyli się zawalczyć o własne zdrowie.
Jutro jak co dzień wstanie kolejny dzień po to by nas doświadczyć. Ze wszystkich sił wyjdę mu naprzeciw. Wy też to zróbcie :)

Katja.

niedziela, 1 maja 2011

01.V.2011 Na maj?

/Poznań/

Od kilku dni w Poznaniu dumam i myślę cóż takiego będę robić 2 maja....

Od 2 dni odnotowuję zmianę w swoim zwichrowanym prawym barku. Zmianę na lepsze. Szału nie ma, bo nadal boli a rano bez zmian zmuszona jestem przesuwać prawą rękę za pomocą lewej. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Jest lepiej i to cieszy. Boli mniej i rzadziej. To duża ulga po ponad 2 miesiącach uporczywego codziennego i niemałego bólu. Noga też daje żyć ;) Naturalnie, to jeszcze nie TA wspaniała passa, kiedy zapominam, że z biodrem "jest coś nie tak" ;) Ale odsapnęłam. Przesypiam już noce i widzę poprawę - naturalnie im więcej ćwiczę tym jest lepiej i lżej. Jakie to wszystko poukładane, z sensem i szansą na lepsze ;)
2 maj... niby nie chce ale myślę o tym. Zawsze - a termin w tym pomaga - spędzam nietuzinkowe urodziny w jakiś wyjątkowy, czasem zwariowany sposób. W tym roku... już ktoś zdążył popsuć mój plan i pomysł wyjątkowego dnia w wodzie... jeziorze, silosie... Ludzka zawziętość i egoizm jest niezrozumiały i tak wszechobecny, że... chyba wolę o tym nie myśleć, bo zwyczajnie płakać się chce. Trudno. Będzie do kitu, albo średnio na jeża. Na pewno nie będzie fajerwerków i wielkiej radość bo nie mogę zrobić tego o czym marzyłam. Z drugiej strony, czy można pozwolić komuś zepsuć sobie swój wyjątkowy dzień? Chyba warto wykrzesać w sobie energię i zwyczajnie nie dać się. Na przekór ludzkiej głupocie dalej realizować się i być z sobą w zgodzie. Tak, być z sobą w zgodzie. Nigdy inaczej. Nigdy wbrew sobie, i nic na siłę. Nigdy!

Maj będzie pełen atrakcji. W różnym tego słowa znaczeniu... W tym tygodniu (wreszcie) otrzymamy pozwolenia na budowę naszej inwestycji. Tak, mogę jedynie wyobrażać sobie ilość prac, bieganiny, stresu i ogromu zadań, które stoją gdzieś przede mną. Ekipa budowlana musi wejść w grunt już lada moment! "Na maj?" Tak, na maj :) Tak strasznie się tego boję i tak strasznie chcę żeby się udało!