niedziela, 10 maja 2009

10.V.2009 Zamiast psa ...

/mieszkanie/

Wróciłam :-) Weekend był wspaniały. Spontanicznie przedłużył się aż do niedzieli :-) Miało nas być sporo a było mnóstwo! Cała wielka rodzina! A największą i najwspanialszą niespodzianką było to jak zaskoczyła mnie mama. Mimo, iż miała mnóstwo pracy i nie przyjechała z tatą, to w tajemnicy wczesnym rankiem w sobotę wyruszyła z domu i przypędziła do nas 400 km :-) Oszalałam z radości kiedy ją zobaczyłam! Ostatni raz widziałam ją w Wielkanoc co brzmi dla mnie jak wiek temu!
Celem weekendu była rozbiórka trzydziestoletniej szopy dziadka, w której od czasów mojego dzieciństwa trzymał swoje "skarby". Z młotami, siekierami i kupą energii całą zgrają rzuciliśmy się w wir pracy. Moim zadaniem było grillowanie :-) Do naszej ekipy spontanicznie dojechał też wujek z ciocią i kuzyni, a później kolejny wujek z ciocią :-) Było nas całe stado! Ostatnia ściana szopy padła około 16.00. Później było już błogie lenistwo, żarty i rodzinne biesiadowanie do późna w nocy. Dawno tak dobrze się nie bawiliśmy. Kocham takie spotkania :-)
Późnym wieczorem kiedy siedzieliśmy przy ognisku przez przypadek znaleźliśmy zagubionego maleńkiego zajączka, który przykicał do nas co było nie małym zaskoczeniem. Zajączek prawdopodobnie oddzielił się od matki i zgubił. Kiedyś, gdy byłam w liceum wychowałam z siostrą takiego samego maleńkiego zajączka. To było jak de ja vu. Tak samo jak 12 lat temu zabrałyśmy maleństwo do domu, zorganizowałyśmy przytulne legowisko i co trzy godziny podkarmiałyśmy ciepłym mlekiem. Noc nieprzespana, ale maluch przetrwał, przyzwyczaił się do nas i zaakceptował swoją tymczasową przybraną rodzinkę. Tak więc zamiast jak planowałam przywieźć do siebie na tydzień mojego kochanego psiaka Montiego z racji "znaleziska" Monti wraca z rodzicami do domu a ja wychowuję maleńkiego Maciusia - bo takie otrzymał imię. Nie mogłam zabrać do siebie i Maciusia i Montiego, bo mój psiak jak tylko zobaczył małego zająca z miejsca zaczął traktować go jak potencjalny obiadek... okazując to wymownym oblizywaniem pyska i namolnym pilnowaniem swojego obiektu zainteresowania ;-)
Maciuś na razie dużo śpi, lubi chować się w "norki" z ręcznika, czy zebranego z pola sianka. Co 3 godziny ochoczo zjada swoją porcję mleka. Na razie karmimy go pipetą. Jak tylko się przyzwyczai dostanie swoją mini butelkę ze smoczkiem. Kiedy maluch podrośnie zaczniemy przyzwyczajać go i uczyć przebywania na dworze, aby z czasem mógł dołączyć do innych szaraków :-) Jest piękny. Mogłabym patrzeć na niego godzinami :-)

Ps. Biodro - bez zmian.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.