środa, 22 października 2008

22.X.2008. Zdjęcie szwów!

/mieszkanie/ cz.II

Godz. 22.02 --> 15 doba po operacji.
Pozbyłam się szwów! A raczej czarnej żyłki na ryby, która siedziała w mojej pachwinie :) Nic nie bolało :) Wizytę u profesora zdominował nastrój optymizmu i nowości. Pierwszy raz za sprawą własnych mięśni uniosłam zgiętą nogę w kolanie! Zrobiłam to 3 razy. W pozycji siedzącej, na kozetce. Wysiłek był ogromny, ból też niemały, ale udało się!! Udało! Cieszyłam się jak dziecko. Profesor polecił aby nie rozczulać się nad sobą, tylko ćwiczyć, ćwiczyć i normalnie funkcjonować. I racja :) Teraz jestem o wiele odważniejsza, nie czekam aż ktoś mi coś podsunie, poda czy pomoże założyć spodnie. Sama wszytko robię! Po spotkaniu z profesorem jak zwykle pałam energią i mogłabym góry przenosić. Niesamowity człowiek!
Jeszcze dziś rano obawiałam się schodów. Hahha, teraz schody to zwyczajna sprawa. Ku własnemu zdziwieniu zeszłam z drugiego piętra i wsiadłam do samochodu bez odpoczynku- jak to się mówi - na raz. Tak samo weszłam na górę. Nawet nie zorientowałam się kiedy "przeskoczyłam" owe 50 stopni. Profesor pozwolił mi spać na zdrowym boku oraz na brzuchu! Moje marzenie się spałniło :) Cudownie! dziś, zaraz będe to testować! Nareszcie się wyśpię! Równocześnie wskakuję dziś do pełnej piany wanny! Będzie towarzyszyła mi lampka winka i dobra książka- jak za "dawnych czasów", przed operacją ;-)
Ile to radości, ile emocji. Sama nie mogę w to wszystko uwierzyć. To niesamowite, że człowiek potrafi cieszyć się z takich rzeczy. Doceniać, wydawać by się mogło tego rodzaju drobnostki. Ale dla mnie to nie drobnostki :) To wspaniałe kroki do przodu. Dzięki nim czuję się coraz pewniej, zdrowiej, silniej. Od dziś zaczynam już obciążać operowaną nogę. Na razie do 10 kg. Zaraz sparwdzę sobie na wadze ile to dokładnie jest w odczuciu na nodze.
Wiem, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Dziś pewnie noga poboli, a kolano opuchnie, ale co tam! Przestałam się tym przejmować.
No... to..... do wanny!!!

1 komentarz:

  1. Oj Kasia, ależ radość czytać to wszystko! Cieszę się razem z Tobą, dobrze rozumiem, jak ważne są te małe rzeczy, kiedy walczy się o zdrowie. Trzymam kciuki i życzę duuużo siły. Świetnie sobie radzisz - coś wydaje mi się, że ten wyjazd na narty w marcu jest całkiem realny :D Do zobaczenia niedługo, pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.