piątek, 24 października 2008

24.X.2008. Gadżety

/mieszkanie/

17 doba po zabiegu.
Wczorajsze "szaleństwo" z ćwiczeniami nie wyszło na dobre... Radocha z pozornej sprawności została okupiona sporym bólem w całej nodze i jako tako przespaną na proszkach nocą. Dziś już zdecydowanie spokojniej podeszłam do ćwiczeń ;-)
W domu coraz więcej się poruszam. Zrobiłam dziś 2 prania; niestety bez rozwieszania - to póki co, zostawiam bardziej sprawnym w tym mieszkaniu ;-) Małe rzeczy, telefon czy sztućce przenoszę w kieszeniach dresiku, a naczynia i większe potrzebne mi rzeczy przenoszę sobie w reklamówkach. Wracając do mojego codziennego uniformu - tak, jest to dresik. I to nie byle jaki! Mimo, iż mam kilka ulubionych spodni dresowych zdecydowanie chodzę w męskim ;-) Zarekwirowałam go (na szczęście bez protestów) mojemu lubemu. Jest luźny i wygodny, nigdzie nie uwiera a to teraz dla mnie najważniejsze.
Przy okazji domowych ułatwień warto wspomnieć o rzeczach, które zakupiłam przed operacją i porównać, które z nich przydają się w dużym stopniu, po które sięgam rzadko, a których nie używam w ogóle. Tak więc, bardzo dużym wzięciem cieszyły się i nadal są w użytku sprytne majtaski z tasiemkami - tasiemki przyszyte po operowanej stronie dają możliwość regulacji i przede wszystkim swobodnego i samodzielnego ubierania bielizny. Używałam ich już od pierwszego dnia po operacji. Dzięki nim nie krępowałam się w szpitalu przy zmianie opatrunku itd.
Drugim świetnym gadżetem okazał się kupiony na tą okazję stoliczek pod laptop. Mogę swobodnie i w każdej pozycji korzystać z mojego ulubionego urządzenia bez trzymania go bezpośrednio na udach, co teraz byłoby rzecz jasna niemożliwe.
Dalej.. numer 3: podwyższająca podkładka na wc. Sprytne i pomocne szczególnie zaraz po zabiegu, kiedy noga jest jeszcze zupełnie bezwładna a szew boli. Podkładka podwyższa toaletę o jakieś 10 cm i jest banalnie prosta w montażu a przy okazji nawet estetycznie wykonana.
Innym ciekawym i przydającym się elementem mojego wyposażenia jest stoliczek śniadaniowy do łóżka. Z wielkim powodzeniem używałam go szczególnie w szpitalu (podczas mycia się, jedzenia) i w pierwszych dniach w domu. Stoliczek miałam już znacznie wcześniej, nie kupowałam go specjalnie. Bo przecież nie ma nic piękniejszego jak niedzielne, pyszne śniadanie podane wprost do łóżka :)
W łazience używam jeszcze wspominanego we wcześniejszym poście obrotowego hockera. Dzięki niemu szybko i sprawnie wchodzę do mojej mega wysokiej wanny. Przy prysznicu (w wannie) chętnie korzystam w zakupionej ławeczki - wiadomo, na stojąco na jednej nodze trudno o komfortowy prysznic ;-)
Mile widziane są również wygodniutkie i ciepłe skarpetki (od czasu zabiegu pierwszy raz zaczęłam spać w skarpetkach).
Z kolei nigdy nie używałam tzw. chwytaka, którego zadaniem jest podawanie sobie odleglej leżących rzeczy. Czuję się na tyle dobrze, że wolę po coś wstać, ruszyć się z miejsca niż używać chwytaka. Także ten gadżet to akurat zbędny wydatek.
Póki co nic więcej nie nasuwa się na myśl. Jeśli o czymś sobie przypomnę - natychmiast sprostuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.