poniedziałek, 13 października 2008

13.X.2008. Impossible is nothing

/Szpital im. prof. A. Grucy Otwock/

Poniedziałek! 8.15 Obchód.
Ja - wykąpana (w misce wody ;-) ), z lekko wytuszowanymi oczkami (optycznie dodałam sobie zdrowia), uczesana, podekscytowana czekam.
Komplet lekarzy z profesorem na czele wpada na salę. Kiedy przychodzi mój moment jak ostatni chwalipięta recytuję o tym jak byłam już na schodach i świetnie się czuję :-]
Poproszono abym pokazała jak się poruszam. Jak nigdy ochoczo i zgrabnie wyszłam bez niczyjej pomocy z łóżka, przeszłam na bosaczka kilka kroczków, żwawo wracam, zatrzymuję się z uśmiechem od ucha do ucha przed profesorem. Profesor zadowolony, (reszta "komisji" chyba też). Robi w powietrzu krzyż i mówi to na co przez cały tydzień czekałam: "Ok, do domu dziecko ". Hhahhahahah! Udało się! Z niedowierzaniem zapytałam czy dziś. Tak, dziś! Pełnia szczęścia! Nawet nie musiałam pokazywać mojego fikania po schodach! Na powrót równie sprawnie, dość szybko i co najważniejsze sama wpełzam do łóżka, uśmiech na twarzy już niemal, że dookoła głowy. Profesor przy okazji mojego marszu przez salę zauważył, że zaczynam nieco obciążać operowaną nogę i że mięsień czworogłowy ładnie się napina. Wszystko wskazywało na to że jest świetnie :-)
Potem poleciało już z górki. Pakowanie, radocha, pakowanie, bieganie po wypisy i fotki RTG (to mama) - przy okazji, fotki są odpłatne, za za swój obszerny komplecik + wydruki na kartkach zapłaciłam 88 zł. Dalej, radocha, szybkie śniadanie, spacerek do gabinetu profesora gdzie podziękowałam mu za opiekę i dobre serducho; profesor pokazał mi moje RTG po remoncie, dokładnie opowiedział co się zmieniło w biodrze, co gdzie zostało przecięte, jak ześrubowane, jaka to była duża ingerencja w mój własny staw. Usłyszałam bardzo radosną wiadomość, że moje świeżo wyremontowane bioderko prawdopodobnie wytrzyma już do końca życia :-) Ach! Jak pięknie! Umówiłam się też na ściąganie szwów za tydzień z małym hakiem. Kochany profesor :-) Skąd w nim tyle ciepła i pasji? Ach. Wracam do domu :-)
Żegnam się z koleżankami na sali, z siostrami, wciskam w samochód (jadę z przodu, nie jest może bosko, ale w końcu jadę!!). W eleganckim słoneczku opuszczam parking szpitala, Otwock, wracam do mojego mieszkanka.

5 komentarzy:

  1. Droga Katju jak to miło trafić na kogoś kto przeszedł to samo ja byłam operowana metodą Ganza 29 01 tego roku. Również przez Prof Czubaka moja operacja wyglądała jednak trochę inaczej ja obrócz Ganza miałam wykonywaną również osteotomie derotacyjną kości udowej czyli wycięcie kości udowej i wstawienie płytki. W moim przypadku Prof miał trudny orzech do zgryzienia ponieważ od urodzenia cierpię na mózgowe porażenie dziecięce, ale operacja się udała pamiętam słowa prof po przebudzeniu dziewczyno ale miałem z Tobą kłopot> Na kontroli Prof przyznał się że pierwszy raz wykonał taką podwójną operacje na osobie z mózgowym porażeniem dziecięcym i dopiero widząc efekty na mnie zdecydował się operować chłopca z mózgowym porażeniem tą samą metodą.na kontroli Prof był wręcz ze mnie dumny że tak wspaniale sobie radzę aż mnie wyściskał i powiedział oby tak dalej. Ja też byłam szczęśliwa chociaż po operacji było ciężko oj ciężko!!Miałam wątpliwości że znowu stanę na nogi, ale dzięki optynizmowi Prof i jego słowom otuchy uwieżyłam w siebie dzisiaj śmigam po mieszkaniu bez bólu co prawda muszę uważać ale to wspaniałe chodzić beż bólu Prof dokonał cudu gdyby nie on czekał by mnie na stałe wóżek i ból do końca życia. Więc chciałabym powiedzieć tym któży czekają na operację nie bójcie nie jest tak żle nie będę kłamać że nie boli bo na począdku boli i nie jest różowo ale z dnia na dzień jest coraz lepiej . Ja mam bezgraniczne zaufanie do Prof. To człowiek o wielkim sercu i złotych rękach.
    A Tobie Katju bardzo dziękuję za tego bloga bo wiem jak ważne jest wsparcie i otucha Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
    Bożena z Piły

    OdpowiedzUsuń
  2. Bożeno,
    Miło mi Cię poznać :-) Twoja historia jest niesamowita! I tak pełna optymizmu :-) Gratuluję Ci sukcesu i podziwiam Twoją determinację oraz wysiłek jaki włożyłaś w powrót do zdrowia. Jesteś bardzo odważna. Zdecydowanie przychylam się do Twoich słów na temat profesora :-) Jest aniołem :-)
    Ściskam Cię ciepło i życzę duuuuuużo zdrowia!
    Katja

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Katju Jak tam u Ciebie? Jak zdrowie i samopoczucie? U mnie jakoś leci chyba mnie zimowa chandra dopadła, ale to pewnie przez to że większość czasu siedzę w domku.Na tz urlopie rehabilitacyjnym chciałam wcześniej wrócić do pracy pracuje w zakładzie dla niepełnosprawnych, ale niestety moje plany spaliły na panewce. A szczerze mówiąc sama sobie naważyłam niezłego piwa. Jakieś 4 miesiące po operacji wywinełam orła w domu na szczęście udało mi się złapać ściany i poprostu po niej zjechałam ale wstać to dopiero był problem. Na szczęście nie byłam sama i nic się nie stało. Dwa tygodnie póżniej załatwiłam sobie rehabilitacje mój znajomy magister rehabilitacji zgodził się mnie rehabilitować. Myślałam że zna się na rzeczy. Okazuje się że poziom rehabilitacji u nas w Pile jest mniej niż zero po takich operacjach jak nasza żaden rehabilitant nie wie co ma robić zazdroszczę Ci że trafiłaś na dobrych rehabilitantów ja miałam kolejnego pecha. Poszłam na rehabilitację i mój znajomy założył mi podwieszki z obciążeniem co prawda małym ale jednak z obciążeniem w trakcie czwiczeń chciał mnie obrucić na bok zapomniał jednak o obciążeniu i ta operowana noga poszła z całej siły w bok. Ból był okropny. Wróciłam z płaczem do domu to był piątek a w sobote rano musiałam dzwonić do Prof a prof powiedział że natychmiast do szpitala zrobić RTG bo mogło dojść do podpęknięcia pod płytką. Na szczęście było ok, ale strachu się najadłam

    W pazdzierniku po tym wszystkim byłam u Prof byłam zaskoczona że pamiętał ten telefon. I jeszcze jak się dowiedział że się przewróciłam to Mama naskarżyła to Prof był naprawdę zły i jak się spytałam czy mogę wrócić do pracy to usłyszałam kategorycznie nie że mam iść na urlop rehabilitacyjny póki się wszystko porządnie nie zrośnie. A co do rehabilitacji to jeśli w Pile są tak nie kompetentni rehabilitanci to żadnej rehabilitacji mam chodzić jak najwięcej i basen. Zartem powiedziałam Prof że nie umiem pływać a on mi na to co się martwisz jak zaczniesz się topić to Cię wyciągną. A na zakonczenie Prof powiedział mi tak mam unikać rehabilitantów i nie szaleć bo jeszcze jeden taki tel i każe mi wracać do kliniki. Zeby mieć mnie na oku. A do pracy dopiero za pół roku

    Więc grzecznie siedzę w domku nudze się jak mops wiesz trochę pomagam mamie siedze w necie. Uwielbiam czytać więc nadrabiam zaległości lektórowe. I jakoś leci


    Uwielbiam twój blog bardzo często tu zaglądam. Wiesz katju jesteś wspaniała. Masz wspaniałe poczucie humoru i piszesz ten blog że oderwać się nie można od lektóry


    Wiesz Katju załuje że nie mieliśmy okazji poznać się w klinice Ja też leżałam na 1 B byłamn w klinice od 16 stycznia 2008 do marca tylko że po operacji przenieśli mnie na oddział dla dorosłych. A może uda nam się spotkać na kontroli albo w klinice. Naprawdę chciałabym Cię poznać.
    Napisz mi co nowego u Ciebie? bo ja już pewnie na śmierć Cię zanudziłam. Jeśli miałabyś chęć pogadać to numer mojego GG 4346174

    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę zdrowia Bożena

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Bożeno :-)
    Dziękuję za ciepłe słowa. Będę z Tobą w kontakcie. Już kliknęłam do Ciebie na GG.
    Ściskam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając twojego bloga i historię twojej operacji i po stwierdzam, że wszystko można przetrwać jeśli ma się chęci i dużo siły w sobie.
    Ja być może za miesiąc lub dwa tez pójdę pod nóz dr Czubaka. U mnie jeszcze dochodzi zwichnięcie biodra więc nie tak szybko postawia mnie na nogi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.