środa, 22 października 2008

22.X.2008. Krowie cycki

/mieszkanie/ cz.I

Środa.
Dziś jadę zdjąć szwy. Eh.. mam lekkiego stracha ;-) Czy to jest bolesne? Jeszcze lepsze będzie gramolenie się znowu po schodach.. Hahha, już to sobie wyobrażam! Knuję plan w co by tu się ubrać.. to w sumie pierwsze wyjście "na świat" od powrotu ze szpitala. Z jednej strony muszę wskoczyć w coś wygodnego, jakieś luźne spodnie, żeby nic nie uciskało; ale z drugiej chciałabym w końcu założyć na siebie coś innego niż dres :-/ Trzeba zrobić remanent w szafie. Szałową kreacją z eleganckim dodatkiem kul nie zamierzam nikogo powalać na łopatki, ale wyglądać jak normalny człowiek- taaak.. to mile widziane.

Ciekawi mnie okrutnie jak to będzie, kiedy po zdjęciu szwów (heh, górnolotnie powiedziane- u mnie to jedna niteczka), i zagojeniu się na powrót rany będę mogła się normalnie kąpać- w sensie posiedzieć w wannie pełnej piany z książką w łapce. Albo pokuśtykać na basen? Ooo, to byłoby coś! Takie delikatne pomachanie kulaskami w wodzie mogło by mi dobrze zrobić myślę. Trudniej widzę całą część logistyczną w poruszaniu się na basenie i szatni, eh.. :-/ No i najważniejsze pytanie!! Kiedy mogę w końcu położyć się na boku czy też brzuchu! Oh, ten moment będzie sowicie uhonorowany winem :-) Popytam dziś o wszystko profesora.
Dzisiejszy dzień też spędzam sama w domu. Póki co, jest spokojnie i świetnie sobie radzę (skromność to moje drugie imię ;-) ). Trochę piszę, trochę się nudzę, słucham muzyki, rozmawiam ze znajomymi. Przed samym wyjazdem do kliniki zobaczę się z rodzinką- siostrą, szwagrem i małym diabełkiem- dziewięciomiesięczną siostrzenicą :-) Na pewno moja ręka, broda czy ucho zapozna się dziś z jej dwoma zębami ;-) O tak! Takie nowe ząbale nie mogą przecież bezczynnie siedzieć w buzi. Hahha, rewelacja!

Jest jeszcze coś czego nie sposób pominąć. Rewelacje wczorajszej nocy. Taaaak, działo się! Na początek w skrócie powiem tak: UWAGA! krowie cycki - czytaj: gumowe chirurgiczne rękawiczki napełnione wodą, które podkładam w nocy pod pięty - mają termin przydatności tylko 7 dni!! Zdecydowanie nie polecam użytkować ich ani dnia dłużej! ;-) Dlaczego?
Jest noc, całkiem dobrze mi się śpi, nawet nie zwracam większej uwagi na obolały kręgosłup. Godzina 3:10. Czuję nieprzyjemny chłód który dosłownie (nie w przenośni) zalewa mi stopy, łydki, kolana! Owy chłód a raczej woda z jednego z krowich wymionek biegnie po całym łóżku i z szybkością przeznaczoną tylko wodzie wchłania się w moją kołdrę, prześcieradło, piżamę, poszycie materaca... No lepiej być nie może! (jak się później okaże - może, może..). Stajemy na równe nogi, dawaj! zmienianie pościeli, wynoszenie mokrych rzeczy, rozwieszanie po łazience, drugim pokoju. Wycieranie ręcznikami łóżka, podłogi, nas. Po niecałych 20 minutach wszystko wraca do normy. Świeża, a co najważniejsze w tym wypadku- sucha pościel, nowe piżamy; można dalej iść spać. Przymusowy nocny aerobic dał odsapnąć moim już płaskim pewnie jak deska od leżenia plecom, więc jakoś łatwiej zasypiam. Śnią mi się nawet całkiem przyjemne rzeczy. Cudownie, oby tak do rana. Eh..... ale nie tym razem ;-)
Godzina 7:02 - tym razem chłód zdążył pobiec nieco dalej, ogarnął nawet pupę i plecy! Tak, tak! Chciałam kąpieli to mam! I to jaką! - we własnym łóżku :) Otóż drugi z moich jak je nazywam krowich wymionek wziął przykład z pierwszego. Zastanawiał się nad tym aż 4 godziny, aż w końcu stwierdzając, że nie będzie mi dłużej ułatwiał życia popełnił seppuku czy jak kto woli harakiri. I znów powtórka z rozrywki. Zmiana pościeli i już znacznie większa kombinacja na czym będziemy spali, bo tym razem materacowi też się oberwało. Cały nocny cyrk - tu mam na myśli szalone suszenie - w większości obserwowałam z bezpiecznego i suchego miejsca w łazience. No bo zasadniczo, cóż mogłam pomóc z moimi kulasami :-) Ale wygraliśmy! Może i poszły w ruch wszystkie wolne ręczniki, koce i pościele, ale złe gumowe rękawiczki zostały zdegradowane i odesłane na wieczne wygnanie ;-)
Za to jakie później było spanie! Prawie do południa ;-)

Ps. Sierściuch sąsiadów zniknął! Może czytali ostatniego posta......? ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.