wtorek, 9 czerwca 2009

09.VI.2009 Testowo

/przychodnia rehabilitacji/

Wczoraj minęły 2 tygodnie od osteotomii.

Wieczorową porą pojechałam się spotkać z moim rehabilitantem. Cieszyłam się, że w natłoku pracy zgodził się zostać po pracy i poświęcić mi czas :-) Gadaliśmy, gwędziliśmy i plotkowlaiśmy o zabiegu, mięśniach, nerwach, gracikach i wszytkim co nas czeka. Rzpoczął się start ku pełni sił. Start, na mecie którego niebawem osadzę wspaniała nagrodę - coś o czym marzę, czego nie będę mogła się doczekać - i zdobędę to w zaplanowanym terminie :-) Rozmawiając z Panem Piotrem przypomniałam sobie ile pracy nas czeka. To będzie dłuuuuuga droga. Już dziś nie próżnuję masując i mobilizując nogę.
Jutro zdjecie szwów i kontrola u profesora. Na pewno zrobimy USG i popatrzymy na śrubki czy wszystko ładnie trzyma się jak powinno. Jutro profesor z pewnością zrobi mi test nasiłę mięśniową każąc na siedząco unieść zgiętą w kolanie nogę. To nie będzie niczym nowym ani tym bardziej niczym nie do wykonania, bo ten teścik zrobiłam już dziś i wiem, że nie stanowi problemu. Owszem, to bardzo duży wysiłek i spory ból, ale jeśli miałabym porównać go do wysiłku i bólu jaki towarzyszył mi podczas tego samego testu po operacji prawej nogi - teraz jest o 50% mniejszy. Muszę powiedzieć, że za drugim razem z wszystkim jest łatwiej i prościej. Ogólnie, o czym już w sumie pisałam szybciej biorę się za wszystko niż 7 miesięcy temu. Od kilku dni potrafię siadać na podłodze i co najważniejsze sama z niej wstać; kucam, klękam, sama wchodzę i wychodzę z wanny, gotuję, robię pranie (nie rozwieszam jeszcze ;-) ), wykonuję drobne domowe prace. Pamiętam, że po pierwszej operacji byłam bardziej ostrożna, zachowawcza; unikałam pewnych ruchów i czynności bojąc się, że sprawią mi ból. Teraz wiem co może mnie czekać, nie obawiam się bólu, wiem też jak go unikać - w sensie przy jakich ruchach pojawi się na pewno a kiedy nie. Choć wiadomo, zdarzają się sytuacje, takie jak dziś, kiedy wracając do domu kule obsunęły się na mokrej od deszczu posadzce, a ja prawie całym ciężarem ciała broniąc się od upadku stanęłam na operowanej nodze. Ból był potężny, ale nie mogłam się nad nim rozczulić, bo byłam zaledwie na parterze a czekały mnie jeszcze do pokonania 2 piętra. Z grymasem na twarzy dotarłam do mieszkania. Na takie przypadki nie mamy wpływu i nie da się ich zaplanować. Niby wiedziałam, że może być ślisko, a mimo to nie dałam rady nic z tym zrobić.Ok, koniec pisania. Szykuję się mentalnie na jutrzejsze zdjęcie szwów, późniejsze wspaniałe rodzinne spotkanie i wieńczącą dynamiczny dzień pierwszą od czasu operacji dłuuuugą kąpiel z mnóstwem piany!


foto: net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.