czwartek, 5 lutego 2009

05.II.2009. :-/

/mieszkanie/

Dowlokłam się po ćwiczeniach i porannym masażu podwodnym do domu. Miałam jeszcze dynamiczny plan zaraz po ćwiczeniach pojechać na basen. Nie dałam rady. Jestem jakaś cała obolała i zmęczona. Biodro i cała noga dokucza. Od czasu do czasu pojawia się przykry i bardzo ostry ból gdzieś tam w środku, trudny do zlokalizowania. W każdym razie kiedy się pojawia, wyhamowuje mnie natychmiast. Nie wiem czemu, ale boli też lewe ("zdrowe") biodro - z przodu. Dziś rano schodziłam po schodach jak łamaga. A czas mnie goni... czuję jak terminy dyszą mi na plecach, moje terminy narciarskie i inne... a ja jakby w lesie... Wciąż nie jest tak jak bym chciała. Powinnam już biegać, skakać... a tu kiszka :-( Np. wczoraj, noga po 3 seriach ćwiczeń oraz przejściu 400 metrów (poprawnie) jest mocno zmęczona. Zdecydowanie za szybko, za szybko...

Ile to jeszcze potrwa? To użeranie się ze sobą, ćwiczenia z bólem, jak długo będę jeszcze musiała pracować, żeby osiągnąć rezultat swobodnego spacerowania na dowolnie długi dystans? Kiedy mięśnie będą na tyle sprawne, żebym mogła zmierzyć się z postanowieniami? Czy dam radę 7 marca zapiąć narty? Boże... to już za miesiąc.. miesiąc i 2 dni.. Wydaje mi się nierealne. Ale muszę, nie ma innego wyboru. Przecież nie poddam się. Zaplanowałam to w szczegółach. Narty stoją w pokoju na baczność i w każdej chwili przypominają mi o celu. 7 marca będzie zaledwie rozgrzewką przed prawdziwym wyzwaniem narciarskim 28 marca... Zżera mnie strach, że nie dam rady się przygotować. Dosięga mnie coraz większy stres i raz za razem łapię "dolinkę". Czy nie porwałam się z motyką na słońce? Jak to jest? Czy inni też tak jak ja walczą co dzień z ćwiczeniami i bólem mięśni? Czy tylko ja jestem taką gapą, że praktycznie 4 miesiące po ganzu moją twarz dalej wykrzywia grymas bólu podczas spaceru? Może za mało robię w tym kierunku? Za mało ćwiczę? Mam wrażenie, że wszyscy mają w sobie dużo sił i energii a ja jestem jak sflaczały balonik z którego uszło powietrze.


foto: net

3 komentarze:

  1. Droga Katju, moze to małe pocieszenie ale napewno bedzie lepiej i bol ustapi,ja tego doswiadczylam dopiero po 6 miesiacach od operacji, swiat znowu stal sie piekny,wszystko przejdzie ,tylko trzeba czasu. Zycze Ci duuuzo wytrwalosci i zapewniam ,ze BEDZIE DOBRZE, SERDECZNIE POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Katiu! Ja wpradzie nie miałam takiej operacji jak Ty, ale pilnie czytam Twojego bloga, bo moja siotra Ania (jest o 10 lat od Ciebie starsza) miała taką operację w maju 2005r.Bardzo się starała szybko zrehabilitować,ćwiczyła intensywnie, ale ok 3-4 miesiące po zabiegu miała epizod dość silnej depresji do tego stopnia, że wydawało jej się, że już nigdy nie będzie chodzić. Teraz chodzi jak "modelka na wybiegu" - jak zobaczyłam jak Twój chłopak tak Ci powiedział to myślę, że nie są to tylko słowa dżentelmena- bo w moim odczuciu-taki właśnie macie chód- pełen gracji i dbałości o postawę. Wg Ani to troszkę chyba przeforsowałaś swoje bioderko tymi ćwiczeniami. I na narty na pewno jeszcze za wcześnie.Tam jeszcze wszystko się zrasta i potrzeba na to czasu. Lewa nóżka boli chyba z przeciążenia. Anię też pobolewała- ale to też minęło.Jesteście bardzo dzielne dziewczyny. Bardzo Ci kibicujemy i trzymamy kciuki za każdy piękny krok. Pozdrawiamy bardzo serdecznie. Iwona i Ania z Siedlec.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.