środa, 22 kwietnia 2009

22.IV.2009 Moto!

/mieszkanie/

Wczoraj zrobiłam maraton zakupowy, A raczej bezzakupowy, bo przeszłam całe wielkie Złote Tarasy i nie znalazłam nic co by mnie ujęło. Dodam, że szukałam stroju kąpielowego i sukienki. Typowa baba ;-)

Pierwszy raz od czasu po operacji dosiadłam motor. Piękna sprawa. Lubię to, bardzo. Ale coś się zmieniło. Od momentu kiedy mam już "nowe" biodro, świadomość śrubek bardziej się bałam... Przerażały mnie zakręty na większej prędkości, slalom między samochodami, przepychanie się w korku... Co jest grane? Czułam się jak staruszka która wychodząc z domu ze śmieciami boi się że lada moment może się pośliznąć. Nie było mowy o jeździe na jednym kole - będąc pasażerką kategorycznie zabroniłam Tomkowi tego robić. Czy tak już zostanie? Myślę o strachu. Może jestem już za stara na motor? Może to co przeszłam, zabieg w jakiś sposób ostudził mój zapał?
Przy okazji wczorajszej jazdy rozbiłam swój ulubiony kask. Nie wiem kiedy i jak. Może kiedy motor stał na parkingu z przypiętymi do siedzenia kaskami ktoś o nie zahaczył? Teraz na prawym boku widnieje brzydki ślad z odłupanym lakierem i niebieskimi krechami - skąd te krechy? Kurcze, niestety wyglądają jak lakier samochodowy...

A jak podczas wczorajszego mega maratonu spisało się biodro? Świetnie! Aż sama nie mogłam uwierzyć, że tyle się nałaziłam, jeździłam w niekomfortowej pozycji i chłodny wieczór na motorze a ono nawet nie pisnęło że mu źle ;-) Kochane bioderko. Oby tak dalej :-)

Od rana próbuję się spakować. Wylot coraz bliżej a ja dalej w rozsypce. Znając życie zostawię to na ostatni moment. Przydałby się jeszcze jakiś nowy strój kąpielowy. Eh, zobaczymy. Może jutro uda się coś ustrzelić w sklepach.

Jutro czwartek. Dla jednych zwykły czwartek, dzień w któym idzie się do pracy, odbiera malucha z przedszkola, robi codzienne zakupy. Ale dla mojego kolegi Sajmona to dzień w którym dostanie swoje łóżko na oddziale IB w Otwocku i zacznie swoją przygodę. W piątek pewnie wystraszony z ciężkim sercem poczłapie korytarzami szpitala na blok operacyjny.. tak samo jak ja półroku temu. Bardzo, bardzo mocno będę ściskała za niego kciuki. Obiecał, że jak będzie "po" i gdy tylko będzie już mógł odezwie się i napisze kilka słów. Wszystkim szykującym się do ganza przesyłam ciepłe pozdrowienia i pełne optymizmu uściski!
Raz dwa będzie to za Wami, a później z każdym dniem będzie tylko lepiej i lepiej :-)


foto: net

2 komentarze:

  1. Ja też jutro wracam na oddział IB po przepustce, by w piątek wspiąć się po raz ostatni na "starych" biodrach na schody prowadzące do sali operacyjnej. Cholernie się boję, choć to nie pierwsza operacja w Otwocku. Ale im więcej ma się lat, tym bardziej świadomość podsuwa różne wypadki, o których się słyszało, komplikacji, które biorą się nie wiadomo skąd i chyba tego tak naprawdę się boję. Że wydarzy się coś, czego nie można przewidzieć.
    Ale cóż, trzeba być dobrej myśli.
    Dzięki za Bloga. Daje więcej, niż można opisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Anonimie :-) Za Ciebie też z całych sił będę ściskać kciuki. Mówię Wam, wszystko pójdzie jak po maśle :-) Nie ma się czym martwić. Powodzenia! Całusy!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.