sobota, 18 kwietnia 2009

18.IV.2009 Blizna

/mieszkanie/

Dzisiejszy post jest odpowiedzią na ważne pytanie jakie pojawiło się w jednym z komentarzy na blogu. Pytanie dotyczyło umiejscowienia i rozmiaru blizny a zadała je Ania - oczekująca na osteotomię w czerwcu tego roku. Niewątpliwie to dość ważny temat, szczególnie dla każdej dziewczyny - wiadomo, z wyremontowanymi biodrami nadal chcemy czuć się piękne i kobiece :-) Ja sama rok temu przygotowując się powoli mentalnie do zabiegu zastanawiałam się czy moje biodro nie będzie oszpecone ogromną blizną. Wyobrażałam sobie jak będę musiała maskować się w stroju kąpielowym (zazwyczaj te części garderoby należą do skąpych), tak aby nie było widać blizny. Moje zmartwienia okazały się zupełnie niepotrzebne. Okazało się, iż otwoccy lekarze są nie tylko specjalistami od naprawiania bioderek ale także eleganckiego szycia :-) Moja ranka została zszyta na "okrętkę" w sposób którego nie powstydziłaby się najlepsza krawcowa. W dniu zdjęcia szwów (14 doba po zabiegu) moim oczom ukazała się ładna różowa kreseczka w miejscu cięcia. Cała blizna ma 12 centymetrów. Do dnia dzisiejszego zdążyłam naprawdę polubić swoją bliznę. Nie uważam ją za brzydką i w żadnym razie nie umniejsza ona elegancji moim biodrom :-) Wręcz przeciwnie, czasem czy w szatni na basenie przyciąga wzrok dziewczyn bo jest intrygująca. Każdy zachodzi w głowę co tam może być? - "Hm... przecież to za nisko na wyrostek..?" No i super! Niech kombinują :-)
Blizna jest w zasadzie w linii majtek (mieści się nawet pod niewielkimi stringami) i w zależności od kroju naszej bielizny wystaje nieco sama jej dolna końcówka - jakieś 3 cm ewentualnie górny fragmencik - jakieś 1-1,5 cm zakończony widoczną (u mnie) pod skórą główką śruby. W majtkach-szortach nic nie wystaje i zupełnie nic nie widać. W bardziej zabudowanych figach też nic. Ale co tu dużo pisać, prościej zobrazować co robię poniżej. Pierwsza fotografia celowo przedstawia moją szacowną bliznę w towarzystwie dość skąpych majteczek umiejscowionych tak jak na co dzień się je nosi - mimo małej ilości materiału okazuje się, że znakomita większość kreseczki chowa się. Drugie zdjęcie zostało zrobione tak aby pokazać bliznę w całej okazałości.

w znakomitej większości chowa się nawet pod skąpą bielizną


12 centymetrów w całej okazałości

foto by K&T.
Powyższe zdjęcia mają charakter edukacyjny ;-)


Prawda że nic strasznego? :-) Nie ma się czego wstydzić.

Inne pytanie Ani dotyczyło powodu z jakiego zdecydowałam się na osteotomię ganza. Duże dolegliwości bólowe czy RTG które za tym przemawiało? Tu muszę powiedzieć: i to i to. Dolegliwości bólowe towarzyszyły mi od wielu lat i byłam już do nich mocno przyzwyczajona (o ile w ten sposób da się mówić o bólu). Jednak na przestrzeni 3 miesięcy styczeń -marzec 2008 roku zaczęłam zauważać zmiany, ból narastał, towarzyszył mi już każdego dnia. Czasem był tak silny, że uniemożliwiał normalne funkcjonowanie w pracy. Czując, że dzieje się coś niedobrego zdecydowałam się odgrzebać dawno nieoglądane zdjęcia RTG i znów ruszyć w tournee po lekarzach. Zanim trafiłam do profesora byłam na konsultacjach u kilku lekarzy z Warszawy i Lublina oraz po mailowych konsultacjach z lekarzami w Niemczech. Wszyscy poza jednym ortopedą w Lublinie po zapoznaniu się ze zdjęciami rokowali rychłą endoprotezę lub kapoplastykę. Decyzja o osteotomii nie przyszła łatwo. Bałam się tej nowatorskiej (w Polsce) metody. Początkowo chciałam zrobić wszystko aby odwlec decyzję o zabiegu w czasie. Wierzyłam, że mogę dalej żyć i jako tako radzić sobie z bolącym biodrem. Może i dałabym radę, ale profesor uświadomił mi, że z każdym miesiącem, rokiem pogarsza się stan moich stawów i za jakiś czas może się okazać, że prawe (gorsze) biodro nie będzie się kwalifikowało do osteotomii bo będą w nim już zbyt duże zmiany zwyrodnieniowe. Pozostanie mi endo lub kapo co jak wiadomo wiąże się już z pozbyciem się części własnego stawu na rzecz metalu, ceramiki, polietylenu (pewnie korundu), stali, tytanu... Dziękuję, ale nie. Zdecydowałam się na osteotomię wg. ganza, która dawała szansę życia z własnym zdrowym stawem. Jeśli kiedyś będzie trzeba (oby taki moment nigdy nie nadszedł) zawsze jest możliwość wstawienia w staw żelastwa. Ot i tyle :-)

4 komentarze:

  1. Dziękuję Ci bardzo za ten post a zwłaszcza za zdjęcia :). Rzeczywiście wygląda to bardzo przyzwoicie, tak w zasadzie to spodziewałam się czegoś innego… zaskoczyło mnie to pozytywnie :)Pisząc, że trochę za późno przeczytałam twojego bloga miałam na myśli to, że podjęłam wcześniej decyzję co do miejsca przeprowadzenia operacji. Operacja odbędzie się we Wrocławiu profesor który mnie prowadzi zna się dobrze z prof. Czubakiem i poprosił go w moim imieniu o możliwość przeprowadzenie zabiegu wlaśnie w jednej w wrocławskich klinik. Czytając twojego bloga z każdym nowym postem uświadamiałam sobie, że będę jedyną pacjentką na oddziale po takim zabiegu i nie będę miała możliwości poznać innych młodych ludzi po takiej operacji.. :( Ale wtedy wydawało mi się, że tak będzie lepiej. Miejsce nie będzie dla mnie obcy, personel( studiuję fizjoterapie i mam zajęcia na oddziale ortopedii i traumatologii) no i tutaj mam ludzi którzy będą mi mogli pomóc. Nie wiem jak będzie z wizytami kontrolnymi, może wtedy pojadę do Otwocka i kogoś poznam.
    A tak na marginesie to czekam na każdy twój nowy wpis z taką niecierpliwości jak na ulubiony serial który zaskakująco się zakończył :D
    Pozdrawiam gorąco
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdeczne. Od jakiegoś czasu czytam tego bloga i bardzo się ciesze,że go piszesz dzięki niemu pomagasz napewno niejednej osobie w podjeciu decyzji o operacji,a sama wiem,że nie jest ona łatwa!W czerwcu 2008 roku musiałam taką decyzje podjąć,ale ja nie miałam już dużego wyboru(dodam ,ze mam 28 lat) w swojej nóżce mam endoproteze i wcale nie myśle o niej żelastwo niekiedy niema już wyboru Ty go miałaś i ja też go mam jeśli chodzi o moje drugie biodro właśnie czekam na osteotomie:-)A jeśli ktoś z Was czeka na endo lub kape to nie zastanawiajcie się bo warto...Dzięki mojej nowej "przyjaciółce-endo" czuje się świetnie i moge robić to wszystko o czym marzyłam przed operacja.Życze WSZYSTKIM czekającym na operacje i tym po... dużo zdrowia i siły bo wiem,że ona jest potrzebna.
    Pozdrawiam:-)
    Przyjaciółka Endo.:-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Przyjaciółko Endo :-)
    Super, że z drugą nogą masz szansę na osteotomię. Tak jak napisałaś nie w każdym przypadku jest to możliwe, ja również o mały włos musiałabym fundować sobie w prawej nodze endo; jednak udało się jak już pisałam i trafiłam na profesora oraz odpowiednio wcześnie zdecydowałam się na zabieg.
    Napisz kiedy masz datę przyjęcia do szpitala. Trzymam kciuki za drugą nogę i cieszę się, że jesteś pełna optymizmu :-)
    Pozdrawiam ciepło
    Katja

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Katju. Optymizm -optymizmem on jest bardzo potrzebny,ale strach i tak gdzieś tam się tli...Ja przed endo też miałam osteotomie (było to 16 lat temu)i niestety nie dałam rady już dłużej funkcjonować na mioch kściach. Co ma być to i tak będzie...A jeśli chodzi o odpowiedz na Twoje pytanie kiedy mam termin przyjęcia to tak naprawde może nawet lada dzień czekam na tel.z Kliniki.
    Pozdrawiam :-)
    Prrzyjaciółka Endo.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.