czwartek, 8 stycznia 2009

08.I.2009. Dziś krótko

/mieszkanie/

Dziś krótko i na temat.Wróciłam z rehabilitacji. Okazuje się, że Pan Piotr czyta bloga ;-) Wspólnie omówiliśmy zdjęcia i obecną sytuację (ostatnie zajęcia miałam 18 grudnia, więc minęło sporo czasu). Mówiąc w skrócie - jest dobrze, nie powinnam się zamartwiać i narzekać, że jeszcze nie wychodzi to czy tamto. Jak podsumował mój rehabilitant - za dużo i za szybko bym chciała. W sumie często to słyszę... ;-) Ogólnie - chyba był zadowolony z postępów. Naturalnie muszę dalej ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Dziś podczas zajęć dorzucił kilka nowych i trudnych ćwiczeń. Nogi drżały i trzęsły się jak galaretka. Ćwicząc i stękając patrzyłam na siebie w lustrze i wyobrażałam sobie jak stoję na nartach i ile potrzebuję siły w nodze, żeby podołać wyzwaniu.... mnóstwo! Jestem w lesie. Co dzień zadaję sobie pytanie: czy zdążę?, czy zdążę? Muszę! To już postanowione.

O teraz równie krótko o śrubkach i ich słodkim pożegnaniu. Ostatnio pytała mnie o to koleżanka, która leżała pod profesora skalpelem 1,5 tygodnia po mnie. Szczęściara nie musi operować drugiego biodra, dlatego nastawia się już niebawem na wyciąganie śrubek. Dopytałam profesora jak to wygląda. W jednym zdaniu: rachu ciachu i po strachu ;-) A na serio - cięcie jest w miejscu pierwszego operacyjnego cięcia. Jednak nie w całej linii, tylko na jej początku i końcu - w sumie dwa niewielkie rozcięcia. Zabieg polega na sprawnym wykręceniu śrubek (już wyobrażam sobie super sprzęt Boscha - taką wkrętarkę pneumatyczną na magnes, żeby od razu przyciągał te długaśne śruby i fachowo wyjął je z miejsca ;-) Hahha, taki sam jak mamy w garażu! Nieee, na pewno większy i nie zielony tylko srebrny ;-) ). Potem eleganckie zszycie dziurek (na okrętkę). I raz dwa do domu. Przy dobrych wiatrach może i na drugi dzień można wrócić do domu. W każdym razie nic strasznego - czysta kosmetyka i przyjemność;-) (na pewno w porównaniu do wkładania śrubek). Też tak sobie pomyślałam. Wyjęcie śrub będzie najbardziej wyczekiwanym położeniem się na stół operacyjny ;-) Dlaczego? Bo niewątpliwie będzie zwiastowało nowy etap w życiu. Życiu z własnymi wspaniałymi stawami biodrowymi :-) Eh... u mnie jeszcze długa droga, pozbędę się śrubek dopiero pod koniec roku... Mam nadzieję, że dostanę je od profesora w prezencie ;-) I będę miała sześć eleganckich gwintowanych śrub, które wsadzę w ramkę na pamiątkę lepszego jutra:-)


foto by net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.