wtorek, 25 listopada 2008

25.XI.2008. Hmmm.....

/mieszkanie/

Wczoraj też bolała, chyba jeszcze bardziej i niepokojąco. Trzymałam łapkę na telefonie i kombinowałam czy zadzwonić do kliniki i podpytać czy to normalne? Przecież od kilku tygodni bólu kości już nie było, zniknął, ból sprzed operacji stał się mglistym wspomnieniem. A tu nagle znowu zaczęło się coś w tym stylu... Winę zwalam na zmianę pogody (dokładniej- śnieg, który tak uwielbiam) i rewolucję w ćwiczeniach. Bo przecież tam w środku nie może dziać się nic złego. Tak, ćwiczenia na pewno mają duży wpływ na to co dzieje się z moim stawem. Szczególnie, że na rehabilitacji zaczęliśmy wykorzeniać moje złe nawyki, które zżyły się ze mną już od dawna, myślę, że nawarstwiały się latami, wraz z natężeniem bólu w stawie. Mówię o nawykach w chodzeniu, staniu, a nawet siedzeniu. Trikach i kombinacjach, które wymyślił sobie mój sprytny organizm, żeby odciążyć chorą nogę, skompensować pewne ruchy, które coraz trudniej było mi normalnie wykonywać. Oszukańcze ruchy i pozy były dla mnie niedostrzegalne, dopiero teraz, po dokładnym omówieniu ich z fachowcem zaczęłam zauważać jak sobie "pomagam" w chodzeniu, jak zmieniam ustawienie miednicy "żeby było łatwiej" i oszukuję stopą układając ją na zewnętrznej krawędzi, co ma przełożenie na ustawienie kolana. Laik nigdy by się nad tym nie zastanowił. Prawda jest taka, że chodzić byle jak, byle do przodu każdy może, pytanie tylko: czy chodzić jako tako, czy może jednak powalczyć z samym sobą i wyrugować wszystkie złe przyzwyczajenia? Nie chcę być jak Quasimodo dlatego powalczę.


foto by net

Pomijając kwestię Dzwonnika, dzisiejszy dzień jest jakiś smętny. Siedzę i zastanawiam się czym się zająć, co z sobą robić. Jakiś leń we mnie wstąpił od kilku dni. Czas spędzam głównie na czytaniu książek (cztery jednocześnie) i grzebaniu w internecie. Czasem trochę popracuję, ale bez przesady ;-) Kilka faktur, telefonów, maili. Ot i koniec. Zaraz wskakuję na rower treningowy. Trzeba rozruszać leniwe kości ;-)

2 komentarze:

  1. witaj ;) zapowiadają juz na czwartek słoneczko więc napewno zły nastrój minie ;)i powoli ból zacznie ustępować ;) a w życiu sie jeszcze napracujesz hihi więc teraz delikatnie ;) pozdrawiam ciepło;) Beata ( tylko nie wiem czy te komentarze dochodzą, czy ja cos źle wysyłam):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Beato, dziękuję za miłe słowa. Twoje komentarze jak najbardziej dochodzą :-) Ale zanim się ukażą na blogu najpierw wskakują na moją skrzynkę mailową celem zatwierdzenia. Tobie również życzę pogody ducha, trzymaj się zdrowo!
    Katja

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.