czwartek, 6 listopada 2008

06.XI.2008. Przełom! 1 kula!

/rodzinny dom/

*******************************
edit:
Z PERSPEKTYWY CZASU WIEM, BO DOŚWIADCZYŁAM TEGO NA WŁASNEJ SKÓRZE, ŻE 1 KULA TO JEDEN Z NAJWIĘKSZYCH BŁĘDÓW JAKIE POPEŁNIŁAM W ŻYCIU!
NIE CHODZI SIĘ O 1 KULI! KONIEC KROPKA.

Dla wciąż nieuświadomionych i niedowiarków polecam tekst fachowca w dziedzinie fizjoterapii: http://forumbioderko.pl/viewtopic.php?t=65

TREŚĆ PONIŻSZEGO POSTA POZOSTAWIAM BEZ ZMIAN, PODKREŚLAJĄC TO CO WYŻEJ.

*******************************
Hip hip hurraaaa!!
Coś dzisiaj wywinęłam (jakby powiedział mój mężczyzna) !!!! Tak, tak! I sprawiło mi to nieopisaną radość! Udało się! Dziś mija miesiąc od mojego ganza. To co dziś się wydarzyło to duuuży krok do przodu :-) Ale, może po kolei.
Od wczoraj, tj. środy zaczęłam chodzić na rehabilitację. Mój cel był następujący: robię wszystko aby koło 14-15 listopada spróbować odłożyć jedną kulę, tak, abym na kontroli u profesora 19 listopada bez kłopotu zaprezentowała się już tylko z jedną towarzyszką moich spacerów.
Już w drugim dniu ćwiczeń - czyli dzisiaj widzę poprawę, czuję się silniejsza, łatwiej jest mi wykonywać ćwiczenia, robię większą ilość powtórzeń! Fantastycznie :-) Podczas ćwiczeń omawiamy z rehabilitantką różnice między poruszaniem się o 2 kulach a chodzeniem o 1. Stricte teoretycznie. Póki co wydaje się to trudne... Jak mam stanąć na tej operowanej nodze? Czy śruby wytrzymają? Czy będę na to niebawem gotowa? Jeszcze 3 dni temu myśl o odłożeniu 1 kulasa była abstrakcją. Hm.... Ale spokojnie, poczekamy, jeszcze mam czas.
Dziś podobnie jak wczoraj po ćwiczeniach z rehabilitantką udaję się na masaż klasyczny całej operowanej nogi - z przodu i z tyłu. Przyjemna sprawa. Wprawne ręce masażystki rozmasowują wszystkie niechciane napięte i przykurczone mięśnie. Po masażu mam z głowy ból mięśni, nie wiem też co to zakwasy! Świetnie :-) Wracając do domu powolutku i na spokojnie trawię sobie wszystkie informacje na temat ćwiczeń i chodzenia. Od momentu tej mentalnej "przymiarki" do 1 kuli wewnętrznie czuję się bardzo pewnie i w sumie jestem przekonana, że potrafiłabym już powoli spróbować... Wiem, że normalnie robi się to po 6 tygodniach, ale ten kto już trochę mnie zna, wie że nie mogłam tyle czekać :-)
Hm.. tylko od czego tu zacząć. Spróbuję iść tak jak się chodzi tylko z jedną kulą po stronie zdrowej nogi, ale póki co będę asekurować się prawą kulą lekko dotykając nią podłogi. Uffff! Daję radę! Kulą po stronie operowanej nogi tylko muskam podłogę w zasadzie nie opierając jej wcale! Ok. Pokazuję dumnie rodzicom moje osiągi. Oni oczywiście chcą mnie zamordować ;-) Dobrze, skoro nic nie boli, jestem silna i czuję się pewnie trzeba teraz pójść na całość.
Opieram prawą kulę o ścianę... kilka sekund skupienia i mobilizacji... maszeruję o jednej przez hol mieszkania! Jest!!! Idę, nic nie boli. Ja, jedna kula i moga noga po remoncie! Na twarzy uśmiech dookoła głowy! Bosko! Zdecydowanie, to najlepszy powód do otwarcia czekającego na dogodny moment w lodówce szampana!! ;-)
Ale ok, zanim zacznę szarżować jak wariat z jedną kulą przedzwonię do Otwocka, do profesora zapytać czy nie porwałam się z motyką na słońce.
Jest w porządku :-) Wprawdzie profesora nie ma, ale jeden z jego miłych i przystojnych lekarzy powiedział, że w sumie owszem, powinnam odłożyć kulę dopiero za 2 tygodnie, ale skoro już spróbowałam to ok, mogę chodzić o 1 już teraz! Moja radość nie zna granic. Rodzice patrzą trochę z niedowierzaniem i strachem w oczach. Ale kochani! Nie ma się czego bać! Trzeba wierzyć w siebie i swoje możliwości. Wszystko toczy się elegancko i optymistycznie. I oby tak dalej! A narty coraz bliżej :))


foto by net

2 komentarze:

  1. Witaj Katju,
    właśnie męczę moją koleżankę (a co!) dotrzymywaniem mi towarzystwa.W końcu jestem "na specjalnych warunkach" ha ha. Dziś był u mnie rehabilitant i dołożył 3 nowe ćwiczenia izometryczne na wzmocnienie mięśni. Jestem wypompowana przez rodziców no bo : A konsultowałaś z profesorem czy można? Jakby to powiedzieć moja kochana kończyna dolna rwie się już do chodzenia! Co prawda jeszcze 24 dni do spotkania z profesorem, ale ja podobnie jak Ty Katju chcę zaskoczyć i być dumną z mych osiągnięć. A! pozdrów proszę Stanisława Sojkę. Chciałyśmy Ci towarzyszyć z kumpelą ale stwierdziłyśmy, że trochę dla nas niestety za daleko. Ogólnie jest ok i po raz kolejny powtarzam: Kasiu biorę z Ciebie przykład i WALCZĘ! Prę do przodu, bo już chce mi się CHODZIĆ! pozdrawiam gorąco z jesiennego Gdańska, no kumpela Ela też pozdrawia. Ściskamy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kasiu!,
    gratulacje i jeszcze raz gratulacje :lol: ! Ja dziś miałam też swój wielki dzień: wreszcie przy sprzyjającej (brak mzawki, deszczu) pogodzie pokonałam swoich osiem schodów i pojawiłam się w ogrodzie. Oczywiście ogród to było zbyt mało tak więc potuptałam jeszcze chodnikiem do sąsiadów. Po drodze spotkałam panią poruszającą się o jednej kuli, która się zatrzymała i ni stąd ni zowąd usłyszałam: Ładne masz kule. Chyba mnie trochę zatkało. Moja powracająca do zdrowia noga spisuje się fantastycznie. Mogę siadać w pozycji przypominającej bardzo siadanie na krześle. Moje kolano jest na tyle uprzejmie, że samo chce się zginać i nie robi mi niespodzianek niemiłych, po prostu mnie nie boli. Ja po prostu siedzę normalnie. Moje mięśnie już też zaczynają nabierać siły , spięły się w sobie i są co raz to mocniejsze. Przyznam, że Twoje samozaparcie, Twój optymizm bardzo mi pomaga. Serio. Uda mi się coś zrobić i od razu mówię mężowi: O zobacz ,robię już tak jak Kasia. Pomału już zaczyna mnie drażnić to, że jeszcze mam 25 dni do wizyty u profesora. To jeszcze tyle dni.... eh. Dziś też rozmawiałam z rehabilitantem, i od przyszłego tygodnia zaczynam intensywnie jeszcze bardziej ćwiczyć. A co! w końcu trzeba do pionu znowu wracać.! Ale jest tego wszystkiego jeden olbrzymi plus: mój mąż rozwinął talent kulinarny! Obiady w jego wykonaniu to poezja. Miło odkryć nowy talent. Będąc dziś na spacerze, zauważyłam że już bezwiednie praktycznie całą stopę opieram na ziemi, podłodze. Moja noga zdecydowanie lepiej się wtedy czuje. :-/ Pozdrawiam gorąco
    Gosia

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.