środa, 12 listopada 2008

12.XI.2008. Jean-Claude Van Damme

/rodzinny dom/

Pięć tygodni po operacji.

Czy pisałam już że od tygodnia dni śpię na operowanym boku? Zaryzykowałam w dniu odłożenia jednej kuli. Wydarzenie kuli było na tyle ważne, że w ferworze na śmierć zapomniałam o tym jakże wcale nie mniej istotnym sukcesie :-) Na początku leżenie na operowanej stronie nie było komfortowe (podobnie jak w 14 dobie po operacji próbowałam spać na „zdrowym” boku). Leżąc wyraźnie czułam moje śrubki, że coś tam w tym boku siedzi i gniecie mnie. Jednak po tygodniu zupełnie spokojnie i odważnie zasypiam już na prawej stronie, co nie ukrywam sprawia mi niesamowitą radochę, bo jak za „dawnych czasów” podczas snu wiercę się i obracam dookoła własnej osi :) Wspaniale. Szczególnie jak przypomnę sobie te 2 tygodnie leżenia po operacji na wznak jak rozpłaszczona żaba :-/

Czy wspominałam już, że normalnie prowadzę samochód (także manual)? Na zupełną swobodę jazdy autem czekałam jak na święto :-) To dla mnie niewątpliwa przepustka do samodzielności. Teraz kiedy tylko chcę wsiadam i jadę gdzie koła poniosą. Wspaniale, bo czy na zakupy czy na rehabilitację mogę bez kłopotu i angażowania innych wyruszyć sama :-) Tak, w sumie wszystko zrobiło się już dla mnie dostępne. Swobodnie poruszam się po mieszkaniu, wykonuję drobne prace. Cały czas śmigam o jednej kuli. Tak jak na początku chodziłam dużo wolniej niż o 2 kulach, tak teraz poruszam się już szybko i pewniej. Jest naprawdę świetnie :-) Dziś rehabilitantka powiedziała mi, że z tego co widzi to już bardzo pewnie i mocno obciążam operowaną nogę. Ale nie ma przy tym bólu. Owszem, wieczorem jest zmęczenie mięśni, ale nie dzieje się nic złego. Na swój sposób lubię ten ból mięśni. Po 1) wiem, jaka jest przyczyna, wiem, że ten ból jest nieodłącznym towarzyszem przyrostu moich mięśni. A po 2) to zmęczenie mięśni nóg przypomina mi błogie zmęczenie po nartach, za którym szalenie tęsknię :-)

Oczywiście każdy dzień ćwiczę, ćwiczę i jeszcze raz ćwiczę. Mój domowy program ćwiczeń urozmaicam dokładając nowe ćwiczenia – naturalnie w porozumieniu z moim (przede wszystkim narciarskim) trenerem tatą i zdalnie z rehabilitantką siostrą :-) Co dzień dopingują i trzymają pieczę nad wynikami :-) Wczoraj jak prawdziwy Jean-Claude Van Dame stojąc w salonie rodziców na stopniu siłą własnych mięśni położyłam operowaną nogę..... na telewizor!!!! Hahaha, to dopiero był wyczyn ;-)

Ludzki organizm to wspaniała maszyneria. Podziwiam ją każdego dnia i nie mogę się nacieszyć :-)


foto by net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.