/mieszkanie/
0.15
Właśnie wchodzę do domu. Większość dnia spędziłam w samochodzie. W niewyobrażalnych korkach i śnieżycy, która sparaliżowała Warszawę. Mniejsza część dnia, jakieś pozostałe 3-4 godziny - na basenie. Dziś, po chorobowej przerwie miałam okazję pierwszy raz trenować moim nurkowym partnerem. W ciągu najbliższych kliku dni będziemy spędzać z sobą sporo czasu w wodzie. Musimy nabrać do siebie zaufania, wzajemnie poznać swoje nawyki. Jestem zmordowana, po choróbsku czuję się mocno osłabiona, nie potrafię oddychać swobodnie i spokojnie tak jak bym chciała... Ale powoli... damy radę :)
Na rehabilitacji znowu nie pracowaliśmy nad stawem biodrowym tylko klatką. Nie mogę uwierzyć, że biodro trzyma fason już tak długo. Zdaję sobie sprawę z tego, że był czas, kiedy pracowałam nad nim zawzięcie. Nawet co godzinę wykonywałam serię stu jedenastu powtórzeń ćwiczenia. Później doszłam do 300 powtórzeń i tak w kółko. Teraz tamten wysiłek daje mi komfort codzienności. Poruszanie się, spanie, siedzenie, chodzenie - bez bólu? Sama w to nie wierzę.... ale tak jest. Niesamowite i niepojęte, że lekarze chcieliby operować staw a mój terapeuta postawił na miesień pośladkowy i to był strzał w dziesiątkę!
No tak, biodro.... Dzień w dzień przypominam mu tylko o tym, że nadal pracujemy, ok 3-4, czasem tylko 2 razy dziennie ćwiczę. I to działa :) Nie potrafię opisać jak bardzo się cieszę. Do tego stopnia, że wolę o tym nie mówić ani nie pisać, by szczęście nie prysnęło jak bańka mydlana. Czy się boję, że ból wróci? Oczywiście. W każdy dzień jestem na to przygotowana.
Wiem też co wtedy robić :)
Jeszcze raz - dziękuję Piotrze :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)
W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".
Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.