piątek, 12 marca 2010

12.III.2010 Jeszcze/ już tydzień

/mieszkanie/

Zasuwam według nowego planu terapii. Tańczę, jeżdżę na szmatkach, na szmacie, przepycham na różne sposoby hektolitry wody w basenie... Do wczoraj wszytko odbywało się w "bezpiecznym" i "miłym" bólu. Tak określam ból podobny do zmęczenia po nartach. Ale od wczoraj szczególnie po basenie zaczęłam czuć nieprzyjemne strzały bólowe w mojej upierdliwej nodze (mowa naturalnie o prawej girce). Szczególnie na zimnie, na dworze, przy wysiadaniu z niskiego samochodu dostaję łomot. Martwię się. Nie wiem czy zwolnić tempa czy wręcz przeciwnie. Próbuję szukać zmian. Zastępuję ćwiczenia które wzmagają ból tańcem, lub inną aktywnością. Jednak wszytko podporządkowane jest zaplanowanemu treningowi.
Od ponad 4 tygodni trzymam się też ustalonej diety. Zrzuciłam 5 kg, dobrze się czuję, i mam więcej energii niż zwykle. Niestety tak samo szybko się męczę. Tu bez zmian. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Za tydzień o tej porze........Boże! Będę już spakowana upychała w samochodzie ostatnie manatki! A potem 1,5 dnia jazdy w samochodzie...= horror. Ten koszmar wynagrodzi mi widok Alp i Mont Blanc! Za 2 tygodnie w sobotę mam zamiar patrzeć na świat z jej szczytu! :-) Chamonix!
Wracam do ćwiczeń. W ramach przerwy wskakuję jeszcze do wanny na serię ćwiczeń bezdechowych pod wodą. Ostatnio nie tylko non stop myślę o nartach... przestrzeń podwodna wciąga mnie i nie daje o sobie zapomnieć.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.