czwartek, 11 marca 2010

10.III.2009 Bye bye

/osiedle/

Odjechała, pomachaliśmy jej ostatni raz na pożegnanie i z małym sentymentem odprowadziliśmy wzrokiem zanim zniknęła za rogiem zabudowań.
Poszła w świat! Mowa o beemce. Wiernie dotrzymywała nam wielu wielu kilometrów. Hm... fajna była? Oj tak :-) Choć kilka razy skutecznie zagotowała nam krew w żyłach, mimo wszystko, trochę jej żal. Nowy nabywca kupił ją na wariata, zupełnie spontanicznie kiedy robiliśmy rundkę po sklepach w poszukiwaniu kurtki na wyjazd narciarski. Owszem, jak zaczął ją oglądać i podniecać się momentem obrotowym, łahahaha!.... skończyliśmy rozmowy przypieczętowując je umową tuż przed północą. Eh... długi, bardzo męczący dzień.

Traktuję to jak nowy etap. Ten samochód mimochodem kojarzył mi się z moimi przejściami szpitalnymi, unieruchomieniem po operacjach. Był furtką do wolności, dzięki niemu w zasadzie od razu po dwóch (z trzech) zabiegów sama mogłam wrócić samodzielnie ze szpitala do domu. To ogromna zaleta automatu. Będzie mi tego brakować.. tego malowania się w trakcie jazdy... czytania książki w korkach.. ;-) w samochodzie z manualną skrzynią biegów te przyjemności odejdą w zapomnienie ;-)
Ale czas na zmianę był najwyższy :-) Oby dobrze i długo służył nowym właścicielom.. a my, cóż... my doceniamy zalety i wady Japończyków. Mamy ich teraz w naszej "stajni" cztery ;-) Hahaaa!

PS. Ciecie parkingowi z naszego osiedla dalej nas nienawidzą ;-) Byliśmy, jesteśmy i pozostaniemy ich zmorą - najgorszymi niesubordynowanymi mieszkańcami tego gestapowskiego osiedla ;-)

3 komentarze:

  1. Szkoda autka, było całkiem pakowne hehehe :D
    No ale teraz będę mogła krzyczeć "trzymaj kierownicę" i nikt mnie nie wyśmieje :P

    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. He, a tak fajnie mnie odwoziła na dworzec w 10 min, choć wspominałaś wcześniej, że jedzie się tam pół godziny. Ona mnie z T.... razem żegnali, gdy wyjeżdżałam ze stolicy.
    Kurcze, tak samo nie umiem się rozstawać, nawet z materialnymi rzeczami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Kinga, był (a raczej była - bo to Ona :- )pakowny/a ale nowy - Japończyk jest jeszcze bardziej. Poraża przestrzenią bagażową ;-)
    Ale co do Twoich okrzyków: "trzymaj kierownicę" - racja, teraz już będą już znacznie częściej trzymać ;-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.