niedziela, 7 marca 2010

7.III.2010 Nowy plan!

/lodowisko - Poznań/

Dałam radę 40 minut jak zakręcona sprężyna kręcić się w amoku po lodowej tafli. Wśród dzieciaków, zakochanych par i tych, którzy należą do niewielkiego procenta populacji Polaków mających potrzebę zrobienia w weekend czegoś dla swojego ciała. Łyżwy może są i fajne, traktuję je jako przygotowanie do nart (to już za 2 tygodnie!!!!!), ale nudne jak cholera! Zmarzły mi uszy, ale to mało mnie interesowało. Wyczekiwałam reakcji bioder. Lewe: owe 40 minut zrobiło na nim zero wrażenia. Prawe:... podczas jazdy cały czas dawało znać o swoim istnieniu... bynajmniej bólowo niestety.. :-/ Ale nie ma dramatu! I tak jest to mniejszy ból niż przed operacją. Jest też zdecydowanie inny. Pojawia się, nasila, po jakimś czasie przyjmuje formę która zmusza do przerwy, przystanięcia i podziwiania widoków ;-) Wystarcza kilka minut, 2-3. Po tym czasie znów pozwala kontynuować działania. Oceniam, że mimo iż nie jestem wytrzymała i ból nie daje mi do końca robić tego czego bym sobie życzyła - i tak nie jest źle! Zawsze, ale to zawsze może być gorzej! Przecież wiem o tym, już to przerabiałam..
Zostało 2 tygodnie do wyjazdu na narty.... Przede mną boskie francuskie Alpy! Słońce, fura śniegu i niezawodne dwie czarne deski pod stopami. Na samą myśl na skórze gęsia skórka! W głowie "przerabiam" skręty, w uszach szumi szybkość, z łatwością dziecka przywołuję odczucia śniegu na policzkach i wspaniałego zmęczenia wieczorem po całodziennej jeździe. Jeszcze 13 dni! Jeszcze albo już tylko! Sporo przede mną... przed najbliższe 2 tygodnie mam wkroczyć w etap specjalnego programu terapeutycznego... na razie wszystko owiane jest tajemnicą... eh! Nie mogę się doczekać jutra :-) Czuję koniuszkami palców, że jutro nastąpi jakiś przełom, że mój terapeuta popchnie mnie w nowym, bardzo obiecującym kierunku.
Ruszam tyłek z fotela. Jeśli ma się udać - a MUSI - te dwa tygodnie nie będą spędzone przy klawiaturze.
Wracam do Warszawy.

2 komentarze:

  1. hmmm ten nowy program terapeutyczny brzmi bardzo interesująco, a przede wszystkim tajemniczo :D

    łyżwy..łyżwy...hmmm może i ja się wybiorę i zaszaleję na biegówkach :)

    Kinga

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.