/mieszkanie/
Wróciłam po całym dniu latania, załatwiania ostatnich przedurlopowych spraw do domu. Padam na pysk wyrażając się bez ogródek. Zrobiłam zakupy spożywcze na tydzień dla kilku osób, ugotowałam obiad dla 8 osób, spakowałam ciuchy narciarskie, wyprałam wszystko co się dało łącznie z butami, odpisałam na tysiąc maili w skrzynce i... nie wiem jak się nazywam.
"Nietypowa" - określił mnie dziś mój terapeuta. I tego się trzymamy! To może być kluczem do sukcesu, albo wielką klapą..... Dlatego że niestandardowo reaguję na terapię, nie da się przewidzieć do końca efektów, poszliśmy dziś na całość a jutro "dołożymy do pieca" stawiając wszystko na jedną kartę łamiąc zasady i konwenanse zaplanowanej fizjoterapii. Stawiam na szali wszystko... Jeśli ten knif, trik się uda - osiągnę to co zamierzone - spędzę fantastyczny tydzień buszując po alpejskich stokach.
Wszystko na jedną kartę...
Hazard na najwyższym szczeblu...
To moje to be or not to be.....
foto: net
czwartek, 18 marca 2010
2 komentarze:
Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)
W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".
Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odważna jesteś! POWODZENIA!
OdpowiedzUsuńto trzymam kciuki... :)
OdpowiedzUsuń