środa, 31 grudnia 2008

31.XII.2008. Sylwester Zakopane

/Zakopane - Besenova/

Święta, Święta i po Świętach. Było rodzinnie, wesoło i baaaardzo gwarno. Ale pisałam już o tym. Rodzice, kiedy wyjechała nasza cała zgraja pewnie odetchnęli głęboko a teraz cieszą się świętym spokojem ;-) 30 grudnia we dwójkę wyruszyliśmy do Zakopanego. Dawno nie cieszyłam się tak wspaniałym widokiem gór i śniegu. Pogoda przez cały pobyt była słoneczna i mroźna. Doskonale że zabrałam ze sobą ciepłe spodnie narciarskie - dzięki nim moim biodrom i śrubkom było cieplutko ;-) Dzień w dzień serwowaliśmy sobie oscypka - bo jak mówi profesor to najlepsze na kości! Najlepsze są oczywiście oscypki na ciepło z żurawiną. Pyyyychotka! W Sylwestra zafundowaliśmy sobie dzień pełen wrażeń. Najpierw na dzień dobry ruszyliśmy na Gubałówkę. Naturalnie kolejką - nie na piechotę. To jeszcze nie ten czas kiedy śmigam po górach ;-) Na górze przywitał nas boski widok na skąpane w słońcu Zakopane. Ludzi mnóstwo, ostro musieliśmy się nagimnastykować żeby znaleźć jakąś wolną ławkę żeby napić się herbaty. Jakby cała Polska zjechała się na szczyt Gubałówki :-) Wokół nas sporo narciarzy, deskarzy, całe rodziny, dużo turystów zagranicznych. Po nacieszeniu oczu widokami zgodnie na naszym pomysłem poszliśmy poszaleć na skuterach śnieżnych. Ooooo, to było coś! To dużo lepsza zabawa niż quady! Szybciej zasuwa, wzbudza większą adrenalinę, jest też chyba mniej wywrotne. Na początku bałam się jeździć sama, prowadzić. Miałam cykora, że się przewrócę i śrubki nie dadzą rady... Ale było fantastycznie. Znów miałam uśmiech dookoła głowy! A to jeszcze nie koniec dnia! Później były Krópówki, spacer, oscypki, a wieczorem prawdziwy kulig w saniach z pochodniami. Przejechaliśmy w zaprzęgu Doliną Kościeliską a po tym jak wymarzły mam wszystkie kończyny rozgrzewaliśmy się przy góralskim ognisku piekąc kiełbaski i popijając grzańca. Trafiła nam się wyjątkowo udana grupa bo śmialiśmy się do rozpuku ;-) Ten wyczerpujący dzień zakończyliśmy o północy na Krupówkach, gdzie ludzie jak sardynki upchani pośród kamieniczek, choinek i witryn sklepowych z szampanami w rękach, w czapach z króliczymi uszami na głowach odliczali do chwili kiedy Nowy Rok zastąpił stary. Życzenia, fajerwerki, pyszny szampan prosto z gwinta! Tak, w tym roku najważniejsze były życzenia zdrowia, zdrowia i zdrowia, bo kiedy je mamy - możemy mieć wszystko.
Poruszając się po bardzo zaśnieżonym Zakopanem a przede wszystkim Gubałówce dzierżyłam w dłoniach zamiast kul coś na wzór kijków narciarskich :-) Było bardzo ślisko więc kule nie zdałyby egzaminu. Przed wyjazdem szukałam w sklepach rehabilitacyjnych specjalnych nakładek, które zapina się na kule - to takie kolce, które bezpiecznie wbijają się w śnieg i lód. Jak na złość nigdzie ich nie było. Ale kijki zdały egzamin. Mocno poćwiczyłam ładne chodzenie w pionie. Aaa, i coś jeszcze. Buty wyposażyłam sobie w coś na wygląd raków ;-) Może nie takich profesjonalnych, hehe, ale były to gumowe nakładki na buty podbite od spodu korkami jak u piłkarzy. Dzięki nim czułam się bezpiecznie. Nie bałam się, że się pośliznę, przewrócę czy zrobię krzywdę wyremontowanemu bioderku ;-)

Nowy Rok spędziliśmy na Słowacji wygrzewając się w wspaniałych basenach termalnych. Baseny pod chmurką miały "brudną" wodę rdzawego koloru. Temperatura wody (w każdym basenie inna) osiągała od 28 do 40 stopni Celcjusza. Temperaturomierz powierza w ciągu dnia kiedy świeciło słonko pokazywał - 3 stopnie, a wieczorem minusik spadł do około 8 stopni. Po szyję w wodzie korzystaliśmy z dobrej mocy gorącej wody termalnej, ze szronem na włosach mówiąc wypuszczaliśmy perę z ust. Fantastyczne. Nie omieszkaliśmy również zrelaksować się w pięknych saunach. Wyjątkowo miły, i inny dzień :-) Wieczorem padliśmy jak wymęczone muszki.
Sylwestrowo-noworoczny wyjazd spędziliśmy bardzo miło, nie brakowało przygód.
Tylko powrót do domu nie był już wesoły... Z samego Zakopanego do Krakowa jechaliśmy 4 godziny! Pod naszym blokiem w Wa-wie zaparkowaliśmy po 9 godzinach jazdy.... Eh... Mówiąc szczerze ta 9-cio godzinna jazda dała mi tysiąckroć bardziej po kościach niż wszystkie inne harce, spacery, skutery śnieżne, kulig i marszruty po Gubałówce.

Gubałówka XII.2008


widok na Giewont XII.2008


skutery śnieżne na Gubałówce XII.2008


Zakopane XII.2008


Słowacja - droga do Besenovej I.2009


śmigłowiec TVN24 na Gubałówce XII.2008

fotos by K&T 2008/2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.