poniedziałek, 31 maja 2010

30.V.2010 Na Mariensztacie

/miasto/

Weekend spędzam na motorze, rowerze i Mariensztacie. Z książką pod pachą słucham recitalu fortepianowego. Pogrążam się w myślach o odległym miejscu na ziemi. Czytam, pochłaniam książkę. Jest z goła inna od tych, którymi zaczytywałam się ostatnio. To dokument Jon'a Krakauer'a "Wszystko za Everest". Zachłannie sczytuję każdą literę z przypominających notatnik stron. Znów myślę o Nepalu, Kathmandu, Everest i moim przyjacielu Sagarze, który stamtąd pochodzi. Przez lata kiedy się znamy za każdym razem wiele opowiadał mi o swojej dalekiej ojczyźnie. Pod wpływem książki znowu odżywa moje marzenie, aby wspiąć się pod obóz bazowy Czomolungmy i zobaczyć ją w całej krasie. Pojechać do Kathmandu... Kiedyś obiecałam sobie, że na własne oczy - nie z opowieści i zdjęć - docenię piękno najwyżej położonego kraju świata.Teraz, częściowo za sprawą przypadku marzenie staje się bliższe niż kiedykolwiek... Jeśli dopisze szczęście i los pozwoli..... poznam rodzinne miasto Sagara zamieszkując na jakiś czas w jego domu w sercu Himalajów.. Jeśli los pozwoli.. jeszcze w tym roku.... :-)












































foto: net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.