środa, 23 grudnia 2009

23.XII.2009 Bez drzwi

/dom rodzinny/

Od 2 dni jestem już w świecie żywych! Tak. I to jest piękne! Głowa nie boli, toleruję światło i dźwięki! Jak każdy normalny człowiek! Jestem człowiekiem :-] A jednak ;-) Na nogi postawiły mnie wcześniej wspomniane leki i dużo, dużo kofeiny. Jedynym minusem był brak snu, ale za to nic nie bolało!
Po krótkim nacieszeniu się wybrankiem życia - było nam dane spędzić z sobą nie więcej niż w sumie ok. 28 godzin - ruszyłam w trasę do rodziców. Jako, że jeszcze 2 dni temu nie ufałam swojej głowie (i miałam ku temu spore podstawy) ustaliliśmy, że tata ofiarnie wyjedzie po mnie w poniedziałek w nocy, tak abym we wtorek wróciła z nim na Śląsk. No i wydawać by się mogło wszystko szło zgodnie z planem. Aż... no właśnie, niestety jest pewno "ale"... Pod Tomaszowem Mazowieckim zakochany a może w świątecznym amoku kierowca TIRa staranował nasz mały samochód.... w dodatku czeski kierowca :-/ Urwał nam drzwi. Po prostu. Jak w filmie. Do tej pory myślałam, ze sceny typu nadjeżdżający z tyłu samochód który uderza w otwarte drzwi samochodu i urywa je to tylko filmowa fikcja. Nie.. takie rzeczy zdarzają się naprawdę. Hm.. cóż by tu dodać? Może to, że 3/4 trasy przejechaliśmy z na wpół trzymającymi się (w głównej mierze dzięki pasom i hakom) drzwiami dygocząc z zimna. W domu byliśmy po północy. Dojechaliśmy w sam raz na urodziny mamy ;-)

Ach! Bez takich przygód życie było by strasznie nudne. Prawda?
Jesteśmy wszyscy razem i cali. I to jest cudowne.Obiecałam sobie i nam wszystkim, że nic nie popsuje nam Świąt. I tak będzie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.