niedziela, 13 grudnia 2009

13.XII.2009 Komu w drogę...temu kopa!

/mieszkanie/

Praktycznie spakowana. Dywaguję czy wypada brać do szpitala szlafrok jaki mam, to znaczy krótki z granatowej satyny, czy nie brać w ogóle. Nie posiadam typowego misiowatego szlafroczka, które na ogół widzi się w szpitalach. Hm.. niby powinnam go mieć, bo na operację będę maszerowała pieszo przez cały szpital :-/ No niestety, tak to jest. W przypadku zabiegu "na górze" jak mawiają w otwockim szpitalu każdy chory musi "własnonożnie" przejść ową ścieżkę pod nóż.
Dalej czuję się nieprzygotowana. Powinnam wpaść jeszcze do sklepu po jakiś jogurt i paczkę mokrych chusteczek dla dzieci. Tym razem moja torba jest maleńka. Spakowałam minimum, planując, że we wtorek wieczorem będę już słuchała chilloutu na własnej domowej kanapie. Trzeba mieć jakieś plany przecież.
Wciąż nie mogę znaleźć swoich kul. Tomek pożyczył je koledze motocykliście, który po zaliczeniu pięknego fiflaka na jednym kole musiał mieć operowaną kostkę a potem przez 2 miesiące korzystał z moich czerwonych szczęśliwych kul. Ponoć obie w dobrym stanie wróciły do domu. Pytanie czyjego? Bo na 40 metrach na których przebywam ani słychu ani widu po nich.
Jest 15.00. Hm.. to idealna godzina na kilka ostatnich ostrych szusów na stoku przed zamknięciem wyciągów.... Tomasz ma to szczęście, że pewnie właśnie z nich korzysta. I pewnie dobrze mu idzie. Pierwszy raz beze mnie... Czasem dziwnie o tym myśleć. Aż nie mogę uwierzyć, że tak łatwo zdecydowałam - skalpel zamiast nart. Włochy.. Madonna... jest pewnie sporo śniegu... Łudzę się nadzieję, że "stara" noga, kiedy pozbędzie się już żelastwa pozwoli mi na bezbolesne (albo mniej bolesne) narty w słonecznym marcu.
Brać te kulasy do szpitala czy nie? Sama nie wiem. Eh, niby lepiej mieć je w samochodzie w razie potrzeby... Jeśli je znajdę - spakuję.
Zaplanowałam, że wyjeżdżam do Otwocka za godzinę.
Książka.. czy będę czytać? Chyba nie będzie nawet kiedy. Wczoraj skończyłam ze łzami na policzkach "Zieloną Milę". Nie mam koncepcji za co teraz się wziąć. Kapuściński czy coś innego Kinga?
Wezmę jednak laptop. Mam trochę pracy, może dziś wieczorem w szpitalu wykorzystam to czekanie i zrobię coś pożytecznego dla świata.

No to na razie. Wróce tu już z czystą biologią w stawach ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.