/mieszkanie/
Zaburzyłam cały zegar biologiczny. Chodzę spać rano - bo 5 to raczej wcześniej niż później; wstaję w południe. Nie wiem czy z tych, czy innych powodów od miesiąca pęka mi głowa. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Szczęściem - nie boli kiedy pływam.....a może już tego nie czuję?
Znowu towarzyszy mi dobrze znane uczucie niezadowolenia z siebie. Irytacji. Wewnętrznej wściekłości, że tak wiele umyka pomiędzy palcami, tak mnóstwo odkładam na "potem", a tak mało robię...
Odczuć niezadowolenia nie poprawia nabzdyczone biodro. Mimo całego odpychania od siebie świadomości, że moje biodro nie jest i nigdy już nie będzie zdrowe! Kwestia "sypania" się stawu powraca jak bumerang. Czy to wszystko obróci się w perzynę? Padnie jak stary nadszarpnięty zębem czasu mur?
Praca u podstaw nad bolącą tkanką i mięśniem zaakceptowana i oczywista. To, że boli mięsień (który w znacznym stopniu jest w zaniku) to "naturalne". Ból ze stawu (odczuwany najczęściej w pachwinie)... tak, ten ból elektryzuje i niesie strach. Bezdźwięcznie echem przypomina mi nie dalej jak miesiąc temu wypowiedziane słowa operatora: "chodzisz lepiej niż wygląda twoje RTG... TA noga ma już dość..."
Ale czy dać się przytłoczyć ponuremu obrazowi kliszy RTG? Nonsens. Kłęby myśli w głowie - jednak zostają.
foto: net
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)
W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".
Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.