sobota, 3 kwietnia 2010

02.IV.2010 Abiit, non obiit

/dom rodzinny/

Wracając z Francji "zahaczyłam" 2 dni o dom po czym popędziłam do rodziców. W międzyczasie nie ominęłam naturalnie wizyty u mojego terapeuty. Podczas spotkania obydwoje wiedzieliśmy, że "zła noga" dostała na urlopie wycisk. Ja przyznałam, że każdego ranka kiedy warunki były takie jak lubię czytaj: zmrożone trasy, świeżo wyratrakowane, lekko oblodzone (nie przeszkadza), gładkie jak stół, miłe dla oka nachylenie zasuwałam ile wlazło. Jednocześnie zgodnie z prawdą przyznałam, że w sprzyjających momentach jeździłam na 3/4 swoich możliwości. Z żalem myślę, że więcej już się nie da... :-( Jest jakiś strach, większa ostrożność, hamulce w głowie... On niby pogroził palcem, ale też otwarcie skwitował, że gdyby biodro było do kitu nie udałoby się to co właśnie cię udało :-) Hm.. racja. Coś w tym jest :-) Choć teraz, kilka dni po urlopie odchorowuję swoje. Liczyłam się z tym i sytuacja mnie nie dziwi. Co to znaczy że odchorowuję? Ano boli jak diabli, kuśtykam, wstanie z jakiejkolwiek rzeczy czy miejsca (sofa, łóżko, samochód itd) zaczyna się grzmotem w biodro, kilkanaście sekund (czasem sporo dłużej) nie jestem w stanie obciążyć TEJ nogi, bezwiednie rotuję ją do środka, odciążam jak tylko się da... Łupie w kilku miejscach. Tych dobrze mi znanych. Nic nowego, ale intensywność i częstotliwość mnie nie rozpieszcza. Wiem, że będzie tak przez całe Święta a może i dłużej. Za przyjemności które sobie zafundowałam w górach będę teraz słono płacić. Ale nie żałuję. Głupia baba...

Wściekam się, że tak mało jestem pomocna w domu. Dom rodziców jest świeżo po remoncie (mama zaszalała podczas naszego pobytu na nartach). Kupa jeszcze w nim układania, skręcania szafek, półek, sprzątania itd. Wczoraj i dziś kuśtykając wnosiłam z rodzicami do pokoju biurowego szafki na książki, jutro będę się głowić jak upchnąć na nich setki książek które zalegają w domu. Cześć z nich, na pewno połowę chcielibyśmy z rodzicami oddać. Wiele z nich nie znajdują już amatorów na czytanie, albo zostały przeczytane już wystarczająca ilość razy. Leżą, czekają, cierpliwe. Mnóstwo książek pamiętam z dzieciństwa. Czytałam je z dziadkiem. To piękne wspomnienia. Mój śp. dziadek uwielbiał czytać. Pochłaniał książki z taką łapczywością i prędkością! Miał ten niesamowity dar szybkiego czytania. Nigdy nie mogłam się nadziwić jak on to robi. Pamiętam jak czytał książki grubości Quo vadis w jedno popołudnie. Będąc w podstawówce zawsze zanim sięgnęłam po książkę przynosiłam ją dziadkowi do przeczytania. On czytał, ja pytałam czy fajna? Jeśli mówił, że mu się podoba - ja od razu rzucałam się w wir jej stronnic. Ufałam mu w tej dziedzinie bezgranicznie :-) Oczywiście zachwalał mi praktycznie każdą książkę ;-) Sam jednak najbardziej lubił powieści wojenne, te o łodziach podwodnych, książki historyczne, zaczytywał się w przygodowych. Razem z nim przeczytałam większość Karola Maya ;-) Uwielbiam to! Ah... piękne czasy... Kiedyś postanowiłam, że opanuję sztukę szybkiego czytania, tak jak dziadek. Pamiętam o tym! To wciąż przede mną.

Dziś wieczorem zapaliłam dziadkowi lampiony na kamiennym nagrobku... Wspomniałam jego spracowane górnicze dłonie, uśmiechniętą buzię kiedy witał mnie w progu ze szkoły, jego częste zajęcie - łupanie orzechów, piękny charakter pisma jaki miał, sweter w którym lubił chodzić - jakoś utkwił mi w pamięci; i smutne, gasnące oczy w ostatnich dniach życia kiedy przegrywał z rakiem... To już taki kawał czasu...

2 kwietnia - dzisiejszy dzień szczególnie skłania do zadumy nad tymi, których już wśród nas nie ma
.. Memento mori. A mimo wszystko panta rhei....














foto: net

1 komentarz:

  1. "Ale nie żałuję. Głupia baba..."

    Wcale nie głupia ;) całkiem normalna :D
    heh też bym wybrała podobnie i wybieram tak bardzo często; czasem jest to jedna noc szaleństw okupiona dwutygodniowym "dogorywaniem".... ale i tak zawsze było/ jest warto :D
    drugi raz wybiorę tak samo bez najmniejszego wahania :D

    Zrób sobie jutro dzień lenistwa i zadbaj o bioderko :*
    K.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.