wtorek, 21 września 2010

20.IX.2010 Mały dzielny staruszek

/dom rodzinny/

Ostatni dzień u rodziców obfitował (jak zawsze zresztą) w bieganinę i pracę. W południe w dużym stresie zawiozłam też mojego dwunastoletniego już dziaduńka Montisia na zabieg do kliniki weterynaryjnej. Biedaczysko, pod narkozą miał czyszczony cały pyszczek, usuwany kamień ze starych wysłużonych ząbków. no i pozbył się też kilku niestety. Bałam się jak diabli tej narkozy. Monti to staruszek.. więc nigdy nie wiadomo. Całość zakończyła się szybko i szczęśliwie. W tym momencie właśnie smacznie chrapie wtulony w moje kolana. Jutro w drogę do domu. Nie chcę... wolałabym zostać. Pobyć tu dłużej. Tutaj wolniej płynie czas. Nie irytują korki..i nieuprzejmi ludzie. Tu wszyscy są uprzejmi i mniej zaganiani. Tęsknię za taką małomiasteczkowością, spokojem, brakiem anonimowości. Kiedyś od tego uciekałam - teraz tęsknię.
Wrócę do domu i znowu zacznie się gonitwa.. i czwartkowe przyjęcie do szpitala.. Decyzję o operacji odsunęłam, mój operator wie i też się z tego cieszy, ale zgodnie z umową stawię się 23 września w otwockim szpitalu na rutynowe badania i konsylium lekarskie. Marzy mi się, by lekarze zrozumieli dlaczego nie operujemy. Pojęli, że ból biodra to nie tylko choroba która "siedzi" w stawie. Aby chcieli zastanowić się nad całą maszynerią jaką stanowią mięśnie i tkanki, których niewydolność albo złe nawyki potrafią dać całkiem mylny obraz :-) Eh.... marzenia :-)

1 komentarz:

  1. Moja staruszka jamniczka też miała tydzień temu operację. Usuwany guz, a przy okazji kilka zębów.
    Dzielnie wszystko zniosła :)

    Powodzenia w edukowaniu dr na konsylium ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.