wtorek, 15 czerwca 2010

15.VI.2010 Pechowy dzień miaty

/mieszkanie/

Szlag mnie trafił! Naprawdę! Na Saskiej Kępie cofając z jednokierunkowej ulicy (!) na główną którą jechałam gapowaty i pozostawiając wiele do życzenia pod kątem dobrego wychowania jak się okazało facet wjechał mi w mazdę! Ale to nic!!! Najlepsze jest to, że spojrzał na mnie - a uderzenie było mocno wyczuwalne - i pojechał!!!!! Przejechał na żółtym świetle, a ja zostałam na światłach bo włączyło się już czerwone i przez skrzyżowanie z prostopadłej ulicy zaczęły zasuwać samochody! Poziom mojej wściekłości i zarazem zdziwienia sytuacją osiągnął zenit. Tak mi się przynajmniej wydawało. Kiedy włączyło się na powrót zielone ruszyłam z piskiem opon i zaczęłam gonić cwaniaka. Łamiąc wszystkie możliwe przepisy po drodze, jadąc non stop przeciwnym pasem złapałam go dopiero na Wale Miedzeszyńskim. Zaczęłam trąbić jak oszalała, wyskoczyłam z samochodu i wyładowałam na nim emocje. Facet w wieku ok 50 lat popatrzył na mnie z podnoszącym moją krew w żyłach ironią i głupkowato zapytał: "czy ja Pani coś zrobiłem?" To przerosło moje oczekiwania!!!! Miałam ochotę na miejscu rozszarpać go na drobne kawałeczki! Celowo udawał jełopa! Jego zachowanie wywołało moją niepohamowaną agresję. Zmusiłam go do wyjścia z auta i spisania oświadczenia o szkodzie. Facet cały czas zachowywał się pretensjonalnie, a ja po wszystkim, jak ochłonęłam żałowałam że nie wezwałam policji. Dostałby gruuuuby mandat. Cofanie na jednokierunkowej, spowodowanie kolizji, ucieczka z miejsca kolizji......aj żałowałam! A policję podarowałam sobie, bo na szybko przekalkulowałam jak długo by to trwało... a jechałam na ważne spotkanie. Czas grał rolę.
Co za beznadziejna sytuacja! Moja mazda, oczko w głowie ma okropny wgniot na błotniku! Krew mnie zalewa jak na to patrzę :-/

3 komentarze:

  1. Mazdunia wgnieciona Nieeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Na cwaniaków nie ma rady, szkoda że jednak bez policji to załatwiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, z tą policją różnie bywa. Nas ostatnio na prywatnym parkingu cofając puknął facet (chyba w lusterko nie patrzył). Jako, że to pierwsza nasza taka kolizja nie wiedziałam jak ma wyglądać oświadczenie i facet wezwał Policję. (u nas na dobre śladu nie ma - może jego uszkodzenie było stare???????)Panowie Policjanci stwierdzili lakonicznie "współwina" i obie strony ukarali mandatami i po 6 punktów karnych. Mój zaskoczony małżonek przyjął mandat i teraz sprawa w sądzie, bo niestety nie czujemy się sprawcami kolizji. Ciekawe jak się skończy, ale widać jak po najniższej linii oporu pracuje nasza kochana policja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj, współczuję. Wiem, takie sytuacje są pechowe. Nie dalej jak w grudniu też miałam podobną sytuację. Na stacji benzynowej ślepy kierowca czeskiego TIRa urwał nam drzwi z samochodu. Tata wsiadał do samochodu a facet na nic nie zważając ruszył ze stanowiska obok, zahaczył o nas i urwał drzwi - szalonym szczęściem nie zmiażdżył taty! Niebywałe! A co na to policja? Odpowiedź brzmiała: teren prywatny, nas to nie interesuje bo przepisy o ruchu drogowym nie obejmują terenów prywatnych jakim jest ta stacja (przy krajowej trasie szybkiego ruchu!!!) Sprawa miała miejsce w grudniu, tuż przed świętami - rodzice do dziś walczą o odszkodowanie, bo czeski kierowca uchyla się od odpowiedzialności.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.