/mieszkanie/
Jest druga w nocy. Jestem ledwo ciepła. Krzyż wyje z bólu i parzy jak meduza! Biodro.. ach, lepiej.. lepiej nie gadać! Czacha pęka. Od kilku godzin siedzę w papierzyskach, we wniosku o dotacje unijne. Napisałam od kilku godzin? Poprawka - od kilku dni. Może kilkunastu jeśli liczyć bieganinę po urzędach w zeszłym tygodniu i wcześniej. Matko. Czy kiedyś żaliłam się na papierkologię w trakcie rejestrowania fundacji w KRS? Tak? Heh, wolne żarty. Tamto było pryszczem! Teraz dostaję dopiero łomot!
Jeszcze do 12 listopada... Muszę mieć siły i nie dać ponieść się nerwom. A nerwy są ogromne. Stres i deadline na karku.A wszystko na wariata. Co dzień kłótnia z Tomaszem :-( ... z przemęczenia, ze strachu, że coś zawalimy, że nie zdążymy, że jeden mały drobiazg rozsypia całą misterną układankę i cały ogrom pracy weźmie w łeb!
12. XI. składam dwa ogromne segregatory z toną papierów w Chorzowie i... czekam.... czekam na werdykt. Oby pomyślny! Do 12.XI. będę nadal wyjęta z życia...
A później.. Hm... później zostanę na Śląsku. Pobędę rodziców. Nie, to nie będą wakacje...
Będę się opiekować mamą. Tak, życia czasem płata figle, o ile można w ogóle tak powiedzieć. Tym razem niestety mama idzie pod nóż.. :-( Już za tydzień będzie operowana... Wiele bym dała za to aby role się odwróciły...
Tak bardzo się o nią boję.. I tak bardzo staram się to przed nią ukryć.
foto: net
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)
W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".
Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.