piątek, 2 lipca 2010

02.VII.2010 I po krojeniu

/dom rodzinny/

Wczoraj około 8.30 na oddziale szpitala w którym leżałam dostałam maleńka niebieską tabletkę, którą pod czujnym okiem pielęgniarki zmuszona byłam połknąć. Niewiele później, bo jakieś 15 minut straciłam kontakt z rzeczywistością aby ponownie odzyskać go jakieś 5 godzin później.
Nie pamiętam nic co wydarzyło się pomiędzy. Co robiłam i mówiłam usłyszałam od kochanej mamy, której niewątpliwie zgotowałam sporo nerwówki, pielęgniarek i pacjentek z mojej sali. Po zabiegu, gdy zwieźli mnie  na salę dziwnym trafem pomyliły mi się operacje i byłam przekonana, że właśnie przeszłam zabieg operacyjny bioder. Podniesionym głosem mówiłam, że nie mam czucia w nogach, łapałam się za biodra, ruszałam stopami mówiąc, że dostanę zakrzepicy! Kompletnie nie kojarzyłam, że operowano mi pierś. Ognisty ból, który w niej czułam potraktowałam jak ugryzienie robaka i uskarżając się na drapieżcę prosiłam żeby dmuchali mi w to miejsce. Ponoć sporo opowiadałam też o Kairze i wielkim bazarze Chan al-Chalili. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co.
Sama operacja - z relacji lekarza - przebiegła dobrze i bez powikłań. Usunięto mi spory guzek wielkości 2x1 cm który miała okazję zobaczyć moja mama. Ponoć żadna rewelacja, choć kształt zadziwiający ;-) Przedmiot zainteresowania został od razu wysłany do badania histopatologicznego. Wynik za 2 tygodnie.
Po wczorajszych "przygodach" i odespaniu atrakcji po narkozie, o 17 zostałam wypisana ze szpitala i szczęśliwa wróciłam do domu. Dziś, dobę po zabiegu czuję się już świetnie. Jedyne co to muszę oszczędzać i mimimalizować ruchy prawej ręki, bo im więcej niż robię tym mocniej boli operowana pierś. Szwy mam rozpuszczalne, więc wystarczy, że obetnę końcówki a reszta sama się wchłonie. Na pewno ten tydzień pobędę u rodziców, postaram się odpocząć, dac oddech biodru i operowanej okolicy, a za tydzień ruszam do siebie a potem prosto nad morze - na weekend z mundialem ;-)














Kair Chan al-Chalili
foto: net

1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę kasiu że już po wszystkim odpoczywaj teraz a ja po 10 lipca podeśle Ci niespodziankę chciałam wcześniej ale niestety trochę nam się z reenią sprawy pogmatwały reenia teraz nie bardzo ma czas więc jeszcze trochę cierpliwości Pozdrawiam Bonia

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz podzielić się swoim zdaniem, skomentować post lub blog napisz coś od siebie :-)

W polu: "Komentarz jako" rozwiń listę i wybierz "Nazwa" wpisując swój nick albo imię. Jeśli jesteś zarejestrowany/a w Blogerze - wybierz "Konto Google".

Serdecznie zapraszam do komentowania i konwersacji :-)
Katja.